Te drapieżniki były wprawdzie uwiązane na łańcuchach i grubych smyczach, są też oswojone z tłumem zwiedzających, ale zawsze jest strach. Że odezwie się w nich zew krwi i mogą kłapnąć szczękami. A to byłoby groźne w skutkach. Tygrys ma 30 zębów. Długie na 75 do 90 mm kły służą do zabijania ofiary i rozrywania mięsa. Mogłyby zrobić krzywdę naszemu posłowi. Ale ten jak widać nie boi się. Trafnie nazywają go w klubie człowiekiem ze szczęki. Choć nie o szczęki drapieżnika chodzi, ale o takie, z których w latach 90. sprzedawano towar na ulicach polskich miast. Poseł zaczynał w ten sposób swoją karierę biznesową.
Poseł Dębski głaszcze tygrysa
Artur Dębski znowu zawędrował do Azji, gdzie bywał wielokrotnie w poszukiwaniu torebek, portmonetek, etui do kluczy, którymi przez lata handlował w Polsce. Tym razem zawędrował do Tajlandii. Poseł spędzał tam wakacje. Trafił tez do miejscowego zoo i głaskał tygrysy.