Nic nie wskazuje na to, by katastrofa smoleńska przestała być orężem w walce politycznej. Andrzej Dera z PiS nie ma najmniejszych wątpliwości kto ponosi winę za katastrofę i głośno wskazuje odpowiedzialnych za tragedię z 10 kwietnia.
- Katastrofa to efekt pomniejszania rangi prezydenta, rozdzielenie wizyt, widać w jaki sposób był prezydent chroniony przez polski rząd, bo to rząd odpowiada za bezpieczeństwo prezydenta – przekonywał w Radiu ZET.
- Lech Kaczyński został zdradzony przez polski rząd, gdzie było cały czas podważane to, że jest prezydentem, że może lecieć, cały czas była wojna na linii prezydent – rząd i kto tą wojnę toczył, to trzeba sobie przypomnieć, co zrobił rząd – atakował współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. Donald Tusk powinien stanąć przed Trybunałem Stanu.
Patrz też: Prezydent Komorowski: Słowa Kaczyńskiego to ZŁO. Żałoba stała się rozgrywką polityczną
Jako świadek przepychanek posłów PiS z oficerami BOR przed Pałacem Prezydenckim zdał relację z tamtych wydarzeń. Andrzej Dera wyjaśnia, że jego partyjny koledzy przeskakiwali barierki odgradzające tłum, by uniknąć PRZYGNIATANIA i KALECTWA.
Według polityka BOR utrudnił posłom PiS, którzy wymachiwali legitymacjami poselskimi dostanie się pod Pałac Prezydencki tłumacząc, że takie mieli ROZKAZY.
- Chcieliśmy iść dalej żeby przejść bokiem, można bokiem przejść, w żadnym wypadku i wtedy przyleciały posiłki i na przedzie szły kobiety, bo to co mnie tak zbulwersowało, szły kobiety, pokazywały legitymacje, a funkcjonariusze nas potraktowali tak, jak byśmy byli jakimiś ... nie szanując generalnie immunitetu zaczęli stosować siłę, zaczęli przepychać i naprawdę było nieprzyjemnie – opowiada Dera.
Od współpracownika Kaczyńskiego dostało się także stacji TVN 24, która relacjonując obchody rocznicy stosowała DEZINFORMACJĘ i PROWOKACJĘ. Pojawiły się bowiem doniesienia, że posłowie Kempa, Brudziński i Girzyński zostali zatrzymani.
- Czemu to miało służyć. Czy może nie temu żeby wywołać jeszcze dodatkowe zamieszki żeby pokazać, że jednak, jesteśmy zadymiarzami i coś jest na rzeczy – zastanawia się Dera.