Na co dzień poważny szef klubu SP z nienagannym krojem garnituru. Ale w trakcie wakacyjnego odpoczynku Arkadiusz Mularczyk zrzuca sztywny ubiór i zakłada zwiewną koszulkę i cienkie spodnie. W tym roku postanowił wybrać się na Węgry, do historycznego miasta Eger, słynącego z wód termalnych i wina Egri Bikaver.
>>> Napieralski nad morzem: prawie jak... słoneczny patrol
Mularczyk zwiedzał na miejscu historyczne zamki, przechadzał się po rynku, by na koniec upalnego dnia wskoczyć do basenu. Polityk korzysta więc z każdej wolnej chwili, by nacieszyć się urlopem, bo już niebawem trzeba będzie wracać do ciężkiej pracy na Wiejską.