Posłanka PiS straci immunitet? Za „możecie mnie w d... pocałować” rzucone do policjantów

2011-02-24 12:30

O posłance Annie Sikorze (PiS) stało się głośno w październiku 2010 roku. Wtedy miała powiedzieć policjantom, żeby ją... „pocałowali w d...”. Teraz sprawa może mieć swój ciąg dalszy. Prokuratura ma gotowy wniosek o odebranie posłance immunitetu. To umożliwiłoby postawienie jej przed sądem – za znieważenie policjantów.

Ponad cztery miesiące od wybuchu „afery” z Anną Sikorą w roli głównej, szykuje się batalia o immunitet posłanki PiS. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Żoliborz ma już gotowy wniosek o jego odebranie i – co ważne – widnieje pod nim podpis Prokuratora Generalnego.

Przeczytaj koniecznie: Anna Sikora z PiS do policji: Jestem posłem! Pocałujcie mnie w dupę!

To oznacza, że gdy wniosek trafi do Sejmu, zostanie poddany pod głosowanie i tylko koledzy z sejmowych ław mogą wybawić posłankę od wizyty w sądzie.

Zarzuty są poważne. Chodzi o znieważenia policjantów - jeśli Anna Sikora stanie przed sądem, grozić jej może grzywna lub kara do roku więzienia. Uchylenia posłance immunitetu chce także policja, która chce ją ukarać za rozmowę
przez komórkę w czasie jazdy.

Patrz też: Policjanci z drogówki potwierdzają: Posłanka Anna Sikora z PiS kazała nam całować się w d...

Przypomnijmy sedno sprawy: 22 października Anna Sikora została zatrzymana do kontroli przez partol policji na warszawskim Żoliborzu. Policjanci chcieli ją ukarać mandatem za rozmawianie przez telefon komórkowy w czasie jazdy samochodem.

Posłanka kary nie przyjęła, policjantom miał pokazać legitymację poselską i rzucić krótko, że mogą ją "w d... pocałować". Gdy ci poinformowali ją, że to znieważenie, miała stwierdzić, że „zwolni ich z pracy”. Taką wersję podali w notatce służbowej funkcjonariusze.

Sikora zatrzymanie relacjonuje zupełnie inaczej. Twierdzi, że przez komórkę nie rozmawiała, a zasłoniła się legitymacją dopiero, gdy zagrożono jej założeniem kajdanek.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki