Tragedia wisiała w powietrzu. Zabójczy gaz ulatniał się w nocy w domu posłanki Marzeny Okły-Drewnowicz, ale żaden z dorosłych domowników nie mógł wyczuć, że coś jej nie tak. Koszmary wyścig ze śmiercią szefowa PO w regionie świętokrzyskim, a zarazem członek władz krajowych partii stoczyła w miniony piątek.
Przeczytaj koniecznie: Nowogard, zachodniopomorskie: Czad zabił rodzinę we śnie
Bezwonny czad wypełnił już niemal wszystkie pomieszczenia w mieszkaniu. Posłanka, jej mąż, dzieci i mama spali w najlepsze i gdyby nie zrządzenie losu mogliby więcej nie otworzyć oczu. Jak podaje serwis Echo Dnia rodzinę uratowała 5-letnia córeczka Marzeny Okły-Drewnowicz, która obudziła się, bo chciała iść do toalety.
- Obudziła mnie 5-letnia córka, już nie byłam w stanie wstać z łóżka. Straciłam przytomność. Ocknęłam się na chwilę w karetce pogotowia, zadałam tylko pytanie - czy żyją dzieci. Teraz wszyscy jesteśmy w klinice, zostaliśmy odtruci. Mam nadzieję ,że ten koszmar dobrze się skończy – mówiła w rozmowie z portalem parlamentarzystka.
Patrz też: Myśliwiec: suczka ocaliła dziewczynkę od śmierci
Posłanka z rodziną najpierw trafiła do szpitala w Skarżysku- Kamiennej. Po tlenoterapii zostali przewiezieni do szpitala MSWiA w Warszawie. Ich życiu nie grozi żadne niebezpieczeństwo.
Policja ustala w jaki sposób zabójczy tlenek węgla zaczął się ulatniać. Prawdopodobnie instalacja grzewcza była nieszczelna.