- Jestem wściekły na władzę. Jestem pracownikiem Pogotowia Energetycznego i nie wyobrażam sobie, żeby wchodzić na 50-metrowy słup w wieku 67 lat! - grzmiał w rozmowie z nami pan Artur Zimiński (43 l.) z Elbląga, który protestował wczoraj przed Sejmem.
Takich jak on były wczoraj tysiące. Wściekłych, rozczarowanych i rozgniewanych. Rano delegacja NSZZ "Solidarność" z jej szefem Piotrem Dudą (50 l.) chciała wejść do Sejmu, ale jej nie wpuszczono.
- Pani marszałek potraktowała Sejm jak swój prywatny folwark, nie wpuszczając delegacji związkowców na galerię. To skandal! - mówił nam rzecznik "S" Marek Lewandowski.
Kiedy posłowie koalicji rządowej PO-PSL głosowali za podwyższeniem wieku emerytalnego, w namiocie Solidarności zapadła decyzja o zablokowaniu wyjść z parlamentu. - Mysz się nie prześliźnie. Niech siedzą w tym budynku, na to zasłużyli. To my zdecydujemy, o której godzinie wyjdą. Przynajmniej raz my zdecydujemy, a nie oni - grzmiał Piotr Duda. Chwilę później związkowcy pospinali łańcuchami barierki wokół Sejmu, a szef Solidarności osobiście sprawdził szczelność blokady. Kiedy urzędnicy Kancelarii Sejmu chcieli wyjść, musieli okazywać legitymację. Ten, kto nie miał dokumentu, musiał wracać do budynku.
Związkowcy zapowiedzieli, że to nie koniec batalii. Podczas sejmowego wystąpienia premiera Donalda Tuska skandowali: "Donald pedał, Polskę sprzedał", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Podpalili też plastikowy stolik z napisem "dialog", ustawili szubienicę ze zdjęciami premiera i posła PO Stefana Niesiołowskiego oraz trumnę przykrytą biało-czerwoną flagą. - Reforma emerytalna to pseudoreforma! Niech premier spojrzy w oczy ludziom i powie im, że będą musieli harować do 67. roku życia - mówi nam rzecznik "S" Marek Lewandowski.
Kiedy zamykaliśmy to wydanie "Super Expressu", posłowie wciąż byli uwięzieni w Sejmie.