Posłowie bawią się za nasze...

2009-07-03 9:10

Co robią posłowie, gdy miliony Polaków zaciskają pasa i martwią się każdego dnia, jak przetrwać kryzys? Oni beztrosko bawią się, grając w tenisa za pieniądze podatników. Niestety, zainteresowanie polityków problemami zwykłych ludzi mija z chwilą po występie przed kamerami.

Środek tygodnia. Na kortach tenisowych na warszawskim Powiślu ubrani w krótkie spodenki i sportowe koszulki biegają posłowie PO i PiS. Prym na korcie wiodą Jerzy Fedorowicz (62 l.) i Paweł Arndt (55 l.) z PO, którzy bez problemu ogrywają Adama Hofmana (29 l.) z PiS. Gra w tenisa to dla nich sposób na rozerwanie się po robocie na Wiejskiej, za którą zgarniają - bagatela - po 10 tys. zł na głowę. Po dwóch godzinach bieganiny z rakietami w dłoniach wybrańcy narodu pakują sprzęt do sportowych toreb, wsiadają do auta i wracają do sejmowego hotelu. - Ja już gram od dawna. Podczas takich meczów staram się uczyć tenisa młodszych kolegów - mówi nam poseł Fedorowicz. Za taką "naukę" płacą oczywiście podatnicy. Korty na warszawskim Powiślu rezerwuje bowiem i wynajmuje dla posłów Kancelaria Sejmu. Od początku kadencji wydatki na sportowe rozrywki dla posłów wyniosły aż 33 514,30 zł.

Gdy posłowie beztrosko się bawią na koszt podatników, miliony polskich rodzin, jak państwo Witold (47 l.) i Beata (41 l.) Łapińscy z Łap (woj. podlaskie), martwią się, jak przeżyć. Po upadku Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego, w którym pracowali, rodzinie Łapińskich głód zajrzał w oczy. - Nigdy nam się nie przelewało, ale teraz nie mamy nawet na jedzenie - żali się pani Beata. Kobieta rozpacza, że znów na obiad swoim bliskim może podać tylko naleśniki z dżemem i chleb smażony na smalcu. - Ostatnią wypłatę dostaliśmy za marzec, po 800 zł na rękę - mówi ze smutkiem w głosie pan Witold. - Na szczęście z opieki społecznej dostaliśmy po 600 zł, bo byśmy chyba umarli z głodu - dodaje mężczyzna.

I co na to nasi rozrywkowi posłowie? Powinni się zapaść pod ziemię.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki