Wczoraj opisaliśmy, jak reporter "Super Expressu", podając się za pracownika Radia Maryja, zaproponował kilku posłom, by zareklamowali telefony komórkowe, którymi handluje ojciec dyrektor Tadeusz Rydzyk (64 l.). Wszyscy zaczęli zachwalać aparaty, choć przyznali, że nie mieli ich w ręku. Najgorliwiej robił to były minister środowiska Jan Szyszko (65 l.). Wczuł się w rolę do tego stopnia, że zadeklarował, iż wszystkie swoje telefony wymieni na aparaty w sieci ojca Rydzyka. Podobnie wypowiadali się poseł PiS z Wielkopolski Zbigniew Dolata (44 l.) i posłanka PiS ze Śląska Maria Nowak (59 l.). Oni też reklamowali telefony, jak profesjonalni aktorzy.
Po lekturze naszego artykułu politycy innych sejmowych ugrupowań byli zgodni: wpływ ojca Rydzyka na polityków PiS jest przemożny. - PiS się bardzo silnie stara, by zyskać poparcie redemptorysty z Torunia. I jak widać, na razie mu się to udaje - mówi Janusz Zemke (60 l.), poseł SLD. Z kolei Eugeniusz Kłopotek (56 l.) z PSL nie ma wątpliwości. - Jak trwoga, to do Boga i do ojca Rydzyka. Oto naczelna zasada polityków Prawa i Sprawiedliwości - twierdzi w rozmowie z "SE" Kłopotek. W ostrzejszym tonie wypowiada się Joanna Mucha (33 l.), posłanka Platformy Obywatelskiej. - To wygląda na transakcję handlową. Politycy PiS sprzedają swój publiczny wizerunek za głosy, które uzyskają, popierając Radio Maryja. Jest to moralnie naganne - komentuje Mucha.