Piątkowe głosowanie nad wnioskiem NSZZ "Solidarność" o referendum w sprawie reformy emerytalnej. Koalicja PO-PSL zgodnie głosuje za odrzuceniem wniosku. Wśród 232 posłów, którzy zdecydowali, że Polacy nie mają prawa wypowiedzieć się na temat swoich emerytur, jest kilkunastu emerytów. Głosują jednak przeciw referendum...
Przeciw referendum głosował m.in. były marszałek Sejmu Józef Zych z PSL. Co miesiąc dostaje poselską pensję ok. 12 500 zł, a do tego blisko 4,5 tys. emerytury. Narzekać nie może też Stanisław Żelichowski, któremu na konto wpływa 4900 zł tytułem świadczenia.
Rekordzistami są posłowie Józef Racki (69 l., PSL) i Andrzej Głażewski (68 l., PO). Obaj oprócz sejmowego wynagrodzenia dostają po 5 tys. zł emerytury.
Z kolei były wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski otrzymuje 3,9 tys .zł. Polityk PO broni piątkowej decyzji koalicji.
- Referendum zablokowałoby wprowadzenie reformy emerytalnej. Głosowaliśmy za odrzuceniem wniosku dla dobra Polski. Tego chcieli wyborcy, którzy na nas głosowali - mówi nam Stefan Niesiołowski.
Odmiennego zdania jest poseł Joachim Brudziński (44 l., PiS), który głosował za referendum.
- Wygląda to na podwójną moralność. To oburzające. Mając wysokie emerytury politycy PO-PSL głosowali za niskimi emeryturami dla Polaków. Niech teraz posłowie emeryci pojadą w Polskę i powiedzą mieszkańcom, że będą musieli żyć za 500-700 zł emerytury. Niech im uzasadnią to stanem finansów publicznych... - uważa Brudziński.