- O tym, że będziemy mieszkać w domu, zdecydowaliśmy z moją żoną Luizą (45 l.) w 1997 roku, zaraz po powrocie z Włoch. Wcześniej mieszkaliśmy w małym mieszkanku na Starówce. Było nam ciasno, więc stwierdziliśmy, że czas powiększyć lokum - opowiada "Super Expressowi" Tadeusz Chudecki.
Aktor stwierdził, że sam go nie zbuduje, więc zainwestował pieniądze w kupno domu u jednego z deweloperów.
- Okazało się, że firma była nieuczciwa, zabrała pieniądze i kredyt, a domu nie zbudowała. Udało mi się na szczęście odzyskać pieniądze i z konieczności sam się wziąłem za budowę - opowiada aktor.
To, co do tej pory wydawało się niemożliwe, stało się najwspanialszą przygodą życia. Chudecki z ekipą budowlaną sam jeździł po materiały. Dom zbudował w 3,5 miesiąca, bo nie miał już gdzie mieszkać.
- W moim życiu wszystko co dobre zawdzięczam mojej intuicji. Gdy po raz pierwszy odwiedziłem Lipków, byłem przekonany, że tu zostanę, że to moje miejsce - zwierza się aktor.
Dom urządzali wspólnie z żoną.
- Nie jest może jakoś specjalnie wypieszczony, ale dla nas ważne było, aby dom był otwarty dla rodziny, przyjaciół. Na drugim planie stawialiśmy to, żeby był wychuchany, pełen bibelotów i antyków - wyjaśnia pan Tadeusz.
Najważniejsze miejsce w domu popularnego aktora to kuchnia. Nieustannie była powiększana. Bo dla żony Włoszki kuchnia i salon to miejsce, gdzie spędza się najwięcej czasu. To serce domu. - Zwłaszcza że wszyscy gotujemy, nawet nasz syn Szymon, choć ma dopiero 15 lat, jest już rewelacyjny w pichceniu - mówi z dumą Chudecki.
Drugie ważne miejsce to kominek w salonie. Na nim stoją rodzinne pamiątki, zdjęcia zmarłej żony aktora oraz zdjęcie z papieżem.
- Gdy nie miałem kominka, godzinami mogłem wpatrywać się w to, jak działa pralka. To najlepszy sposób na "dojście do siebie" - opowiada aktor. - A po wybudowaniu domu pralkę zastąpił kominek - śmieje się.