Zaginięcie Ewy Tylman to jedno z najbardziej zagadkowych zaginięć od wielu lat. Nic więc dziwnego, że bardzo wielu osobom udzielają się emocje. Widać to m.in. pod postami brata zaginionej, któremu jeden z internautów zarzucił "haniebny czyn" na jednym z forum internetowym. Piotr Tylman odpowiedział wówczas na ten wpis na Facebooku. - Mam nadzieję, że sprawca zostanie skutecznie namierzony i ukarany (o co będę się starał), a wszyscy którzy bezmyślnie posądzali mnie o ten haniebny czyn i na podstawie jednego komentarza, posypią głowę popiołem.- Piotr. O szczegółach możesz przeczytać tutaj: Oskarżają brata Ewy Tylman o haniebny czyn. Będzie proces?
Bardzo ostro krytykowany w sieci jest także Krzysztof Rutkowski, który obok poznańskiej policji i Grupy Specjalnej Płetwonurków RP prowadzi akcję poszukiwawczą. W rozmowie z SE.pl, odniósł się do tych hejterskich wpisów. - Części osobom podnoszą się emocje. Nie przejmuję się tym, dalej robię swoje - powiedział detektyw. Zaznaczył jednocześnie, że zamierza kontynuować poszukiwania Ewy Tylman zarówno nad brzegiem Warty, jak i podejmować działania na Warcie. Do akcji Krzysztofa Rutkowskiego ma zostać wykorzystany helikopter oraz cztery łodzie.
Ewa Tylman zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada. Wyszła wtedy z imprezy firmowej ze swoim kolegą z pracy Adamem Z. Miała wracać taksówką do domu. Jednak kamery monitoringu zarejestrowały jak szła ze swoim znajomym przez Poznań w kierunku mostu Rocha. Policja bezskutecznie przeszukała dno Warty, jednak do tej pory nie znaleziono ciała. Przeanalizowano szereg nagrań z monitoringu i przesłuchano świadków. Nadal nie wiadomo jednak, co się stało z zaginioną 26-latką.