Mimo że za kratkami jest Adam Z., któremu prokuratura zarzuca zabicie Ewy Tylman, wciąż nie odnaleziono jej ciała. Jedna z wersji zakłada, że kobieta – tak jak relacjonuje Adam Z. - wpadła do wody i się utopiła. Niestety, przeczesywanie Warty nic nie dało, ciała nie ma a dziur w śledztwie wciąż jest bardzo dużo. Rodzina kobiety od początku głośno mówi o swoich obawach, że być może scenariusz tamtej feralnej nocy, gdy zaginęła wcale nie był taki, jak opisuje go podejrzany. Poznańska policja, żeby nie dreptać w miejscu poprosiła o pomoc swoich niemieckich kolegów. Do poszukiwania zaangażowano psy z Saksonii, które jako jedne z niewielu w Europie potrafią identyfikować zapach człowieka nawet po kilku miesiącach od zaginięcia. – To może wzbogacić naszą wiedzę i materiał dowodowy, co wydarzyło się z Ewą Tylman – mówi mł.insp. Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji.
Czytaj: Krzysztof Rutkowski zdradza szczegóły poszukiwań Ewy Tylman
Ewa Tylman zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada. Po spotkaniu ze znajomymi z pracy wyszła z baru w centrum miasta z kolegą z firmy. W sprawie zatrzymany został Adam Z., który ostatni widział kobietę. Chciał przekonać śledczych, że kobieta wpadła do Warty, ale koniec końców usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym.