Piekło rozpętało się nad Bemowem, Ochotą i Mokotowem. Oberwanie chmury połączone z silnym wiatrem dokonało spustoszenia w stolicy. Woda doszczętnie zalała najważniejsze ulice tych trzech dzielnic.
Około godziny 14 woda zaczęła spływać do wejść na stacje metra Stokłosy i Wilanowska. Na szczęście na perony wdarło się jej mało. - Dyżurny stacji zauważył napływającą wodę i zamknął drzwi bezpieczeństwa, które odcięły jej dopływ na stacje i tory - relacjonuje starszy kapitan Artur Rudzik (36 l.) ze straży pożarnej. - W akcji wypompowywania wody z wejścia do metra brało udział 16 jednostek - dodaje.
- Na stacjach Stokłosy i Wilanowska odcięty został dopływ prądu i wyłączony ruch pociągów - informuje Krzysztof Malawko (54 l.), rzecznik Metra.
W czasie potopu podziemna kolejka kursowała jedynie na odcinkach z Młocin do Politechniki oraz z Kabat na Ursynów. Zdezorientowani pasażerowie szturmowali i tak zatłoczone autobusy i tramwaje. - Cholera, przez tę ulewę nie dojechałem na rozmowę kwalifikacyjną w pracy! - wścieka się Tomasz Grabski (24 l.). - Znowu potop! Zalane metro i ulice! Kiedy skończy się ta pogodowa katorga?! - pyta przerażony.
Oprócz metra zalane zostały garaże i piwnice bloków w rejonie ulic Narwik, Pełczyńskiego, Lazurowej i Deyny. Silna wichura przewracała drzewa i zrywała trakcje. Ulice Rzymowskiego, Dolina Służewiecka, Idzikowskiego, Sobieskiego i wiele innych zamieniły się w rwące potoki. W głębokiej wodzie utknęły dziesiątki aut osobowych.
Woda zalała szpital MSWiA przy Wołoskiej i prywatny Szpital Damiana przy Wałbrzyskiej. Podtopiony został też komisariat policji przy ulicy Domaniewskiej.
Dlaczego tak się stało? - Kanalizacja burzowa jest drożna, ale nie jest w stanie przyjąć tak ogromnych ilości wody w tak krótkim czasie - tłumaczy potop Marcin Ochmański (28 l.), rzecznik Ratusza.
To kolejny raz, kiedy potoki deszczu paraliżują stolicę. Władze miasta muszą coś zrobić, żeby jednak kanalizacja burzowa działała tak, jak powinna.