Odwagi zabrakło mu też wczoraj w lubelskim sądzie, który zdecydował o 3-miesięcznym areszcie dla niego. Szczelnie opatulony kurtkami bał się spojrzeć ludziom w oczy.
Do tragedii doszło w ubiegłą sobotę wieczorem. Kasia, studentka archeologii, wracała do domu. Rozmawiała przez telefon z narzeczonym, przechodząc na pasach przez jezdnię. Wtedy staranował ją rozpędzony volkswagen passat. Uszkodzenia głowy okazały się śmiertelne.
Witold B. przekonywał później, że zobaczył ją w ostatniej chwili, gdy auto jadące przed nim skręciło nagle w boczną ulicę. - Zatrzymał się na kilka sekund. Potem przestraszył się konsekwencji i odjechał. Rodzinie i właścicielowi warsztatu powiedział, że potrącił sarnę - informuje Beata Syk-Jankowska z prokuratury w Lublinie.
Witold B. został już wydalony z policji, w której służył niecałe dwa lata. Grozi mu 12 lat więzienia.
Zobacz: Są zarzuty dla policjanta, który potrącił 19-latkę. Rodzinie powiedział, że zderzył się z sarną