Jak podaje portal "stalowka.net", o zdarzeniu służby ratunkowe poinformowała starsza córka ofiary, która wróciła wraz z koleżanką z kościoła z Mszy Świętej. Jak ustaliła prokuratura, dziewczynka noc spędziła u babci. Kiedy wróciła do mieszkania, zastała zwłoki swoich bliskich.
Zobacz: Zabiła i spuściła dziecko w sedesie, ale nie usłyszy zarzutów! NOWE FAKTY
Kim są ofiary?
Ofiary to 37-letnia matka oraz dwójka jej dzieci, młodsze chodziło do pierwszej klasy szkoły podstawowej, drugie - do piątej. Kiedy policja przybyła na miejsce, każde z nich miało podcięte gardło.
Sąsiedzi są wstrząśnięci tragedią. O rodzinie mówią, że byli spokojni. Nie słychać było, aby się kłócili. Jeszcze w tym tygodniu widziano ich na wspólnym spacerze. Rodzina w bloku mieszka już około 10 lat.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy mąż ofiary przebywa za granicą. Wyjechał do Francji, aby sprowadzić samochód. Nieżyjące dzieci to chłopiec, uczeń pierwszej klasy szkoły podstawowej, zaś dziewczynka była uczennicą klasy piątej. Najstarsza córka uczęszcza do pierwszej klasy gimnazjum.
Jeden z sąsiadów relacjonował na miejscu reporterom Stalowka.NET: - "Widziałem ją jeszcze w piątek. Powiedziałem jej jak zwykle "dzień dobry". Spuściła tylko głowę i nie odpowiedziała. Widać było już wtedy, że jest jakaś "struta" i rozkojarzona".
Na miejscu zdarzenia dowiedzieliśmy się, że kobieta z wykształcenia jest matematykiem. Nie pracowała, gdyż zajmowała się wychowaniem dzieci. Policja rozważa różne okoliczności zdarzenia. Nie wyklucza się, że matka mogła zabić dzieci, a następnie popełnić samobójstwo.
Na miejscu pracują policyjni technicy oraz prokurator. Blok otoczono policyjnymi taśmami. Prokuratura będzie chciała ustalić jak doszło do tragedii i kto się do tego przyczynił.
Portal "stalowka.net" nieoficjalnie dowiedział się, że mąż kobiety, przebywał za granicą. Wyjechał do Francji, aby sprowadzić samochód.
Policja rozważa różne okoliczności zdarzenia. Nie wyklucza się, że matka mogła zabić dzieci, a następnie popełnić samobójstwo. Kobieta była z wykształcenia matematykiem, jednak na co dzień zajmowała się wychowywaniem trójki swoich dzieci. Prokuratura będzie chciała ustalić jak doszło do tragedii i kto się do tego przyczynił.