- W efekcie pracy biegłych wyodrębniono wypowiedzi 17 osób. Wyodrębniono to nie znaczy, że je zidentyfikowano - mówił w trakcie specjalnej konferencji prasowej płk Ireneusz Szeląg. I jak wyjaśniał, w tym gronie znaleźli się czterej członkowie załogi samolotu, dwie osoby spoza załogi wypowiadające się w kabinie pilotów lub w jej pobliżu, trzech członków załogi samolotu Jak-40, trzech kontrolerów ruchu lotniczego w Mińsku, kontroler ruchu z Moskwy i czterech kontrolerów ze Smoleńska. Głosu generała na taśmach z rozbitej maszyny jednak nie odnaleziono.
- Taśma rejestratora Tu-154M jest w bardzo dobrym stanie, ale biegłym nie udało się rozszyfrować wszystkich zarejestrowanych głosów. W gronie osób, których głosy wyodrębniono, nie ma gen. Andrzeja Błasika - zapewnił płk Szeląg.
Prokuratorzy potwierdzili wczoraj, że przypisywane do tej pory szefowi wojsk lotniczych zwroty wypowiedziane zostały przez drugiego pilota, mjr. Roberta Grzywnę (†35 l.). Oznaczać to może, że Błasika w ogóle nie było w kabinie pilotów podczas lądowania. Skąd zatem tezy, które przedstawiali Rosjanie w raporcie MAK? Pułkownik Szeląg nie chciał wczoraj odpowiadać na pytania dziennikarzy w tej sprawie.
Natychmiast do nowych dowodów odniósł się natomiast Jarosław Kaczyński (62 l.), brat prezydenta tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej. Stwierdził, że proces wyjaśniania przyczyn katastrofy powinien zostać powtórzony.
- Ci, którzy do tej pory nadzorowali śledztwo, całkowicie zawiedli. Skompromitowała się też komisja Jerzego Millera. Powinna zostać powołana kolejna komisja. Nam zależy na tym, żeby ta sprawa była prowadzona w sposób właściwy i żeby do końca powiedziano to, co wszyscy wiedzą: że tezy się całkowicie rozpadły - mówił wczoraj Jarosław Kaczyński (63 l.). I nie ma wątpliwości, kto jest winien.
- To Rosjanie nakazali obniżanie lotu samolotu i to oni nakazali lądowanie, mówiąc "pas wolny". Ich wina jest poza wszelką wątpliwością (...). Był z Moskwy rozkaz, by nie przestrzegać reguł. To, co podaje MAK, uważam za całkowicie niewiarygodne - grzmiał prezes PiS.