O seksualnych ekscesach, do jakich dochodzi w samym środku sennej wsi, wiedzą wszyscy jej mieszkańcy. Prawo jest jednak bezsilne wobec tego zwyrodnialca.
Dobrzy ludzie z Mironowa ze wstrętem opowiadają o swoim sąsiedzie. - To prawdziwy byk rozpłodowy! Całe życie nic nie robił, tylko na kobietę wchodził. Z żoną to miał chyba z 10 dzieci. Arlecie zmajstrował szóstkę - mówi żegnając się starsza pani.
- Niestety - wzdycha sołtys Mironowa Bogdan Sawa (66 l.). - Wszyscy o tym wiedzą, i to od wielu lat - opowiada wzburzony.
Owoce grzechu
Mieszkająca razem z ojcem i chmarą rodzeństwa Arleta już pięć razy zachodziła w ciążę. Z rozmiarów jej brzucha nietrudno wyczytać, że szóste dziecko jest już w drodze. Z poprzednich ciąży przy matce została tylko dwójka małych chłopców.
Biedne, niewinne maleństwa bawią się na podwórku Mirosława H., nieświadome, że są owocem ohydnego, przeklętego przez Boga kazirodczego związku. Ich pochodzenie odcisnęło się na braciszkach straszliwym piętnem - obaj są niepełnosprawni, opóźnieni w rozwoju i z wadami genetycznymi.
Prawo jest bezsilne
Obleśne praktyki Mirosława H. powinny zostać ukarane przez państwo. To jest jednak bezsilne. Zbałamucona przez ojca Arleta stoi murem za tym potworem i nie będzie zeznawać przeciwko niemu. - To moje życie i nikt mi się nie będzie wtrącał - usłyszeliśmy od niej. A skoro ona nie chce zeznawać, to prokuratura ma związane ręce. - Członkowie rodziny mają prawo odmówić składania zeznań - wyjaśnia prokurator Mirosław Sykucki (47 l.).
Mirosław H. też wszystkiemu zaprzecza i nie chce się zgodzić na badania genetyczne, które raz na zawsze wyjaśniłyby, czy jest on ojcem tych dzieci. - To, z kim śpię, to moja prywatna sprawa! A badać się nie będę, bo zwierzakiem doświadczalnym nie jestem - wykrzyczał nam przez bramę.
Jak długo jeszcze ten potwór pozostanie bezkarny?