Potworze! Za późno na skruchę!

2008-12-16 3:00

Błagam o wybaczenie - tuż przed ogłoszeniem wyroku łamiącym się głosem prosił rodzinę swojej ofiary. Zwyrodnialec Marek K. (24 l.), student chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego, z zimną krwią zadźgał nożem swoją dziewczynę Martę Bryłę (16 l.), krakowską licealistkę, kiedy okazało się, że jest z nim w ciąży.

Wyrachowany, pozbawiony ludzkich uczuć potwór przed sądem udaje skruszonego i żebrze o przebaczenie. Za późno na skomlenie i kajanie się. Sąd nie miał litości dla Marka K. i skazał go na 25 lat więzienia.

- Chciałem błagać pana, panie Marku, i pana rodzinę o wybaczenie. Skrzywdziłem pana i pana rodzinę niewyobrażalnie... - mówił skulony morderca i zerkał na ojca bestialsko zamordowanej Marty.

Patrząc na tego niepozornego, kulącego się strachliwie przed obiektywami fotoreporterów człowieka, trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno wydawało mu się, że cały świat należy do niego. - Ten chłopak mieszkał w luksusowej willi, miał kilka samochodów, dwa rasowe konie. Był żałosnym casanową, bo spotykał się naraz z trzema dziewczynami - opowiadają o Marku K. jego sąsiedzi.

Jedną z nich była Marta. Kiedy nastolatka zaczęła podejrzewać, że jest w ciąży, Marek K. kupił test ciążowy i zabrał dziewczynę do domu swojej znajomej. Pozytywny wynik był wyrokiem dla niczego niespodziewającej się Marty, zakochanej w Marku K. Okrutny student zadał jej 36 ciosów nożem kuchennym, a potem dobił patelnią i wałkiem do ciasta. Kiedy zbrodnia wyszła na jaw, kręcił perfidnie, że dziewczyna przypadkowo nabiła się krtanią na nóż, kiedy robił sobie kanapki...

Zwłoki matki swego nienarodzonego dziecka zwyrodnialec obciążył kanistrem i zatopił w pobliskim wyrobisku.

Choć popełnił potworną zbrodnię, zachowywał się tak, jakby nic się nie stało. Bezczelnie dopytywał się o Martę, a nawet brał udział w jej poszukiwaniach. Chociaż ustami swych adwokatów usiłował przekonać sąd, że po wirusowym zapaleniu opon mózgowych stał się niepoczytalny, nie udało mu się wymigać od kary.

W czasie ogłaszania wyroku nie miał odwagi, by z podniesioną głową wysłuchać, że za to, co zrobił, przez ćwierć wieku będzie gnił w kryminale. Jakże wyglądał żałośnie, gdy skulony usiłował zapaść się pod ziemię.

- Można sobie wyobrazić, co odczuwała Marta, umierając i wiedząc, że jest w ciąży, że w przyszłości mogła być matką - mówił sędzia Mirosław Baran, patrząc na okrutnego zabójcę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki