Dlaczego Edmund chciał powiesić ukochaną? Potem zaś kopał, wyprężone ciało dźgał i rzucał w nie maczetą? Taki ogrom okrucieństwa trudno zrozumieć... - To był horror, nie wiem, co mu odbiło - mówi pani Sylwia. Przyznaje jednak, że już od miesięcy Edmund zachowywał się dziwnie. Rosła w nim agresja, stał się bardzo zazdrosny.
A kiedy się poznali 8 lat wcześniej, wydawał się idealnym facetem... Nie brał do ust alkoholu, mówił pięknie o miłości. - Nagle jednak wszystko, co dobre, się skończyło - wspomina kobieta. - Zaczął mnie bić, robił awantury, gdy spóźniłam się 5 minut.
Przeczytaj koniecznie: Słupca. Jan Ławniczak: Sąsiad pociął mnie maczetą
Pani Sylwia chciała uciec od Edmunda. Ale za bardzo się bała. Groził, że kiedy go rzuci, zabije ją, a potem siebie.
Feralnego dnia przyszedł do domu i bez słowa zarzucił jej sznur na szyję. Zacisnął pętlę i podciągnął do góry. Potem kopał, dźgał i rzucał w nią maczetą.
Sylwia D. nie pamięta, jak długo to trwało. Straciła na moment przytomność. Kiedy się ocknęła, oprawcy nie było w pobliżu. Ona, z pętlą na szyi leżała na podłodze. Uwolniła się ze sznura i zawiadomiła policję. Funkcjonariusze zamknęli Edmunda. Mężczyzna dostał zarzuty szczególnie okrutnego znęcania się nad swą ofiarą. Do rozprawy posiedzi w areszcie.
- Nawet teraz, gdy Mundek jest za kratkami, boję się, co zrobi ze mną, kiedy wyjdzie na wolność - mówi maltretowana kobieta. Ma jednak nadzieję, że jej kat dostanie sprawiedliwy, wysoki wyrok.