W mroźną noc zaprowadził swojego psa do lasu i... powiesił na drabince do myśliwskiej ambony. Pies skonał dopiero po kilkunastu godzinach męki. Robert G. nie miał litości dla swojego psa. Kiedy doszedł do myśliwskiej ambony, szarpnięciem uniósł wilczura za smycz, a koniec sznurka przywiązał do szczebla w drabince myśliwskiej wieży. Za nic miał piski i ujadanie zwierzęcia. Z szyderczym uśmiechem poszedł pić do znajomych.
Biedny psiak wił się w potwornych cierpieniach. Nie mógł złapać oddechu ani zerwać sznura. Do tego mróz każdy oddech zwierzęcia czynił coraz trudniejszym. Po wielu godzinach męki owczarek oddał ostatnie tchnienie. Martwego psa znaleźli w lesie policjanci. Szybko złapali jego okrutnego właściciela. Ten tłumaczy się głupio, że poszedł na imprezę, a wracał inną drogą i zapomniał o psie. Robertowi G. za zabicie czworonoga w tak okrutny sposób grożą niestety tylko 2 lata odsiadki.