Powiesił się bo mama wołała go zza grobu

2008-10-10 4:20

Serce się kraje, słuchając wstrząsającej historii tego wrażliwego chłopca. Sylwek Przech ( 18 l.) z Zakrzówka (woj. lubelskie) tak bardzo kochał swoją mamę Annę ( 39 l.), że kiedy zmarła na raka, pogrążył się w smutku, którego nic nie było w stanie ukoić.

O ukochanej matce tęsknie śnił, widział ją też na jawie. - Kiedy poprosiła go, żeby do niej przyszedł, posłuchał jej - płacze Marian Ryba (65 l.), dziadek chłopca. Jego wnuk Sylwek powiesił się kilkadziesiąt metrów od rodzinnego domu.

Kiedy rok temu pani Anna dowiedziała się, że ma nowotwór, najstarszy syn Sylwek był pierwszą osobą, której przekazała tę straszną wiadomość.

- Mamo, ty nie możesz umrzeć! - przekonywał ją chłopak. Starał się nie płakać. Nie chciał, aby patrząc na synowskie łzy, jego ukochana mama cierpiała jeszcze bardziej.

Śmierć Anny była ciosem, po którym nie był w stanie się podnieść. Nie mógł uwierzyć, że najważniejsza w jego życiu osoba odchodzi. Byli z mamą nierozłączni - dzielili ze sobą smutki i radości, a Sylwek - jako najstarszy z dziesięciorga rodzeństwa - był jej prawą ręką.

Dziewięć miesięcy temu pani Anna umarła na rękach Sylwka. Po śmierci mamy coś pękło w chłopcu. Niby był taki jak dawniej, grzeczny, miły i uczynny. Głośno mówił o swoich planach, chciał zrobić prawo jazdy, kupić auto, znaleźć pracę.

Jednocześnie opowiadał dziadkowi, że widzi mamę w snach i na jawie.

- Mama mówi, że niedługo się zobaczymy. Woła mnie: "Chodź, synku, chodź do mnie!" - zdradził dziadkowi Sylwek.

Mówił to tak, jakby był pewien, że już niedługo się spotkają.

Kiedy po południu Sylwek nagle zniknął bez wieści, Marian Ryba nawet nie pomyślał o tym zdumiewającym wyznaniu wnuka. Kilka dni później sąsiad znalazł Sylwka martwego. Powiesił się na drzewie, na pasku od spodni.

Dziadek Sylwka nie może się z tym pogodzić. Przecież jego córka za nic w świecie nie chciałaby krzywdy swojego dziecka.

- Gdyby jakimś cudem ożyła, drugi raz by umarła - mówi zdruzgotany mężczyzna. Na miejscu tragedii, gdzie przychodzi zapalić znicze, milczy dłuższą chwilę.

- Żeby tylko nie błądził w zaświatach - mówi w końcu. - Niech już trafi bez przeszkód do Ani.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają