Rodzice nie opamiętali się nawet przy grobie syna. W złości na jego nagrobku dali upust swojej nienawiści, pisząc: "Matka nie ma prawa przychodzić na mój pogrzeb".
Życie Patryka (18 l.) z Biskupca (woj. warmińsko-mazurskie) to pasmo nieszczęść. Dramatyczny krok, na jaki się zdobył, to skutek piekła, które zgotowali mu jego ukochani rodzice. Zamiast miłości i rodzicielskiej troski, doświadczył odrzucenia. Całe życie był świadkiem wiecznych awantur. Nawet gdy umarł, wojna nie ustała...
Ostatni list od Patryka
Choć Beacie (39 l.) i Dariuszowi (42 l.) daleko było do rodzicielskiego ideału, Patryk kochał ich szczerze. Oni jednak zaślepieni w swej nienawiści nawet nie pomyśleli, że ich wrażliwy syn potrzebuje miłości. I bezlitośnie wykorzystywali go w swoich wojenkach i bitwach. O cieple rodzicielskiej opieki mógł tylko pomarzyć. Ojciec Dariusz (42 l.) za znęcanie się nad matką trafił do więzienia. Patryk musiał go bardzo kochać, bo przeciwko wyrokowi protestował pod sądem w Olsztynie. Miał wtedy trzynaście lat. Kochał też matkę, którą szanował i opiekował się nią, gdy ojciec był w więzieniu. Lata rodzinnych wojen zrobiły jednak swoje. Chłopak nie potrafił poukładać sobie życia. Pozostawił pożegnalny list, w którym zdradził wszystko to, co przez lata skrywało jego serce. Napisał, że był traktowany "jak pies".
Nienawiść została na jego grobie
Grzegorz Komorowski (43 l.), wuj Patryka, wie, dlaczego chłopak się zabił. - To wszystko wina jego matki - twierdzi. To właśnie pan Grzegorz załatwiał formalności pogrzebowe. Przy okazji postanowił ukarać matkę Patryka w szokujący sposób. U kamieniarzy zamówił płytę na grób chłopaka, na której kazał napisać: "Matka nie ma prawa przychodzić na mój pogrzeb". Ostatnie pożegnanie zmarłego pełne było jadu i nienawiści. - Pogrzeb był okropny. Ojciec Patryka powtarzał ciągle, że on tę k... zabije - mówi Kasia Wiertal (17 l.), dziewczyna zmarłego chłopca. Jego złorzeczenia usłyszała policja, która aresztowała go pod zarzutem gróźb karalnych. - Nawet po śmierci, nawet jak już leży w tym grobie, nie dadzą mu spokoju - mówi zapłakana Kasia.