Kiedy Beata Kotwicka-Iwanowska (28 l.) 18 lutego 2004 r. rzekomo wychodziła z domu, jej życie przypominało bajkę. Miała dobrze prosperujące biuro nieruchomości, piękne mieszkanie, luksusowe auto, jacht, wakacje spędzała za granicą. Była w czwartym miesiącu ciąży. Niestety, w tym idealnym obrazku znalazła się rysa.
- Rafał nie chciał dziecka - mówi Maciej Szuba, prywatny detektyw, który został wynajęty zaraz po zniknięciu kobiety. Czy to spowodowało, że pozbył się Beaty?
Rafał I. twierdził, że żona wyszła do klienta swojego biura. Nikt tego jednak nie potwierdził. Za to policja odnalazła w mieszkaniu małżeństwa ślady krwi Beaty. Rafał I. tłumaczył, że żona miała krwotok z nosa, a on biegając po mieszkaniu w poszukiwaniu ręcznika rozniósł krew po całym domu.
- Na wszystko miał swoją odpowiedź. Był opanowany i chłodny - opisuje Szuba. - W zasadzie od samego początku czuliśmy, że córka nie żyje i podejrzewaliśmy Rafała - dodaje Wiesław Kotwicki, ojciec Beaty. Poszukiwania ciała z pomocą jasnowidza też nie przyniosły rezultatów.
Przeczytaj koniecznie: Lubicz Górny: Piotr S. powiesił się, bo myślał, że zabił
Od tamtego czasu Rafał I. był pod lupą policji. Okazało się, że handluje narkotykami i wyłudza kredyty. Był za to aresztowany.
- W sądzie jest akt oskarżenia przeciwko niemu - informuje Magdalena Mazur-Prus z prokuratury w Poznaniu. Wkrótce jego sprawa miała znaleźć się na wokandzie.
Ale proces nigdy się nie rozpocznie. Rafała I. odnaleziono powieszonego w wynajmowanym mieszkaniu, na tym samym osiedlu, na którym mieszkał z żoną. Czy ruszyło go sumienie i sam wymierzył sobie sprawiedliwość, czy ktoś zrobił to za niego? Prokuratura musi teraz rozwiązać i tę zagadkę.
- Dla mnie to mało istotne, ale być może teraz ktoś pomoże nam odnaleźć ciało Beatki - mówi na koniec Kotwicki.