Iwona Kalisz z Wiewiórowa, malutkiej wsi na Pomorzu Zachodnim, tak bardzo pragnęła być przy ukochanym, że dzień po pogrzebie Mariusza sama odebrała sobie życie, wieszając się w stodole na ślubnym welonie!
Mariusz i Iwona poznali się na wiejskiej dyskotece 10 lat temu. Niemal od razu wybuchła między nimi gorąca miłość. Po czterech latach znajomości przyszedł czas na ślub. - To była piękna uroczystość... - wspomina Urszula Błaszczyk (49 l.), matka Iwony. Przez 6 lat młodzi małżonkowie nie szczędzili sobie dowodów miłości. Wciąż chodzili po wsi, trzymając się za ręce i chwalili się swoim pięknym uczuciem. Ani Iwona, ani Mariusz w najczarniejszych myślach nie mogli przewidzieć, jak dramatyczny scenariusz napisało dla nich życie.
Kilka dni temu na rodzinę Kaliszów spadło pierwsze nieszczęście. Mariusz razem z kolegami pojechał nad jezioro popływać. Jednak mężczyzna już nigdy nie wrócił do domu. Utopił się na oczach przyjaciół. - Gdy Iwonka się o tym dowiedziała, prawie zwariowała z żalu! - opowiada jej matka, Urszula. - Przestała jeść i cały czas coś mamrotała, że musi iść do Mariusza, bo on ją woła - przypomina sobie zrozpaczona kobieta.
Gdy przyszedł dnień pogrzebu, rozegrał się kolejny dramat! Iwona jeszcze w trakcie uroczystości została zabrana karetką pogotowia do szpitala. - Po stracie Mariusza jej dosłownie serce pękło - opowiada przyjaciółka Iwony. Lekarze podali leki i wypuścili młodą wdowę do domu. - Kiedy Iwonka wróciła ze szpitala, zaczęła w końcu jeść i nawet kilka razy się uśmiechnęła. Myśleliśmy, że najgorsze już za nami... - mówi pani Urszula, mama Iwony. Niestety, załamana po śmierci męża kobieta tylko czekała na dobrą okazję, żeby odebrać sobie życie. - To był moment - opowiada Urszula Błaszczyk. - W środku dnia Iwonka wymknęła się z domu i pobiegła do stodoły... - głos więźnie w gardle kobiety. Przez jedną z belek wdowa przerzuciła pętlę, którą zrobiła ze ślubnego welonu... i zawisła na niej. Zmarła, zanim znaleźli ją bliscy. - Teraz jest przy Mariuszu, tak jak chciała - mówi przez łzy matka samobójczyni.
Małżonkowie niestety nie spoczęli w jednym grobie, bo nie zgodziły się na to skłócone ze sobą rodziny. - Dla nich to nie ma żadnego znaczenia. W niebie są już razem i tak będzie na wieki - mówi przyjaciółka Iwony - Dorota Jabłońska (33 l.), zapalając znicz na jej grobie.