Józef H. od lat pomaga porzuconym przez właścicieli kotom. Przy swojej altance dokarmia je, kiedy tylko może. Kiedy pojawia się, zbiegają ze wszystkich stron. Nie wszystkim się to podoba. Już wcześniej zdarzało się, że w ogródkach znajdował wnyki zastawione na koty. W jednej z pułapek utkwił mały mruczek. Był ledwie żywy, kiedy go uwalniał.
Przeczytaj kkoniecznie: Młotkiem zastraszył ekspedientkę sklepu
Tym razem koci morderca przeszedł samego siebie. Czarno-białą kotkę, która pojawiała się tu od kilku miesięcy, powiesił na sznurze. - Nigdy nie zapomnę tego widoku - mówi pan Józef.
- Przecież to są takie pożyteczne zwierzęta, nigdy ludziom nie wchodzą w drogę - dodaje. Zgłosił sprawę na policję, ale boi się o siebie. Taka bestia w ludzkiej skórze może przecież zaatakować teraz jego.