"Super Express": - Wyobraźmy sobie, że pan profesor jest jednym z najwyższych rangą dowódców Powstania Warszawskiego. Po 63 dniach walk następuje kapitulacja. Wsiada pan do podstawionego przez Niemców samochodu i przez ruiny stolicy, mijając kolumny wysiedlanych mieszkańców, trafia do obozu jenieckiego. Ktoś pyta pana: Czy warto było?
Norman Davies: - Patrząc na ruiny i na okrutny los cywilów, mimo wszystko odparłbym, że warto było. Bo przecież te ruiny pokazały podstawowy fakt, że hitlerowcy nie tylko chcieli stłumić Powstanie, ale także wymazać Warszawę z mapy raz na zawsze. Teraz wiemy, co Himmler radośnie napisał Hitlerowi: że miasto, które przez 700 lat przeszkadzało ekspansji Niemiec na Wschód, w końcu przestanie istnieć. To potwierdza, że taki był cel hitlerowskich Niemiec od początku. I dlatego bezwzględnie trzeba było przeciwstawiać się temu złu.
- Zdarza się słyszeć, że Powstanie to "sprawa warszawiaków". Na ile było ono - właśnie przez swoją warszawskość - zrywem o charakterze lokalnym, a na ile miało charakter szerszy - narodowy, polski, może europejski?
- Powstanie Warszawskie nie było "sprawą warszawiaków". Miało charakter ogólnoeuropejski. I jego rozpoczęcie było tak samo sensowne, co rozpoczęcie powstania w Paryżu, które zresztą także wybuchło w sierpniu 1944 roku.
- Tuż przed Powstaniem całe wschodnie terytorium przedwojennej Polski znajdowało się - już po raz drugi od 1939 roku - pod sowiecką administracją. Na linii Wisły stała liczebnie największa na świecie Armia Czerwona. Jak potoczyłyby się wydarzenia, gdyby warszawska młodzież jednak wyparła niemiecki garnizon ze stolicy, pokonała przysłane z Rzeszy posiłki, gdyby władzę przejęli emisariusze rządu londyńskiego i gdyby w końcu - zgodnie z planem - Sowieci w marszu na Berlin wkroczyli do udekorowanej biało-czerwonymi flagami już wolnej Warszawy?
- Za dużo gdybania! Wiemy, że Stalin był zdolny do wszystkiego. Ale podczas Powstania on nie mógł zrozumieć, co się dzieje. Wywiad sowiecki nie potrafił mu wytłumaczyć, w jaki sposób Polacy mogą tak długo i tak skutecznie walczyć. Podejrzewał, że w walkach o Warszawę uczestniczą brytyjscy żołnierze... Powstanie nie zmieniło strategicznego położenia Polski. Gdyby Armia Krajowa utrzymała Warszawę do momentu wejścia Armii Czerwonej, można się domyślać, że los Polski byłby bardziej podobny do losu Czechosłowacji - czyli parę wolnych lat na licencji, a potem przewrót komunistyczny.
- Polscy komandosi przez cały okres swojego szkolenia w Wielkiej Brytanii mieli nadzieję, że będą mogli wspomóc walczącą Armię Krajową. Gdy wybuchło Powstanie, wysłano ich - wbrew ich pragnieniom - nie do Polski, lecz do Holandii. Czy udział w walkach w Warszawie komandosów gen. Sosabowskiego mógł wpłynąć na przebieg walk?
- Komandosi Sosabowskiego na pewno mieliby jakiś wpływ na przebieg walk, ale Niemcy w Warszawie dysponowali tak ogromną przewagą sił, że jedna brygada tu czy tam nie mogła radykalnie zmienić wyniku Powstania. Zrzut brygady Sosabowskiego na Warszawę miałby sens tylko pod tym warunkiem, że zachodni alianci byliby w stanie ich wspierać. Ale oni walczyli jeszcze setki kilometrów od niemieckiej granicy i szło im to bardzo powoli. Zachód znalazł się w pozycji słabości wobec Sowietów i zależności od nich.
- Czy alianci mogli się nie zgodzić na oddanie - właściwie przehandlowanie - Polski Sowietom? Polacy uważają ten fakt za zdradę...
- Roosevelt i Churchill nie mieli wystarczających sił, aby przeciwstawić się Stalinowi. Roosevelt błagał Stalina o pomoc w kampanii przeciw Japonii. Nie miał interesów w Polsce. Churchill natomiast cenił polskich sojuszników i zrobił tyle, ile mógł, aby uratować ich od ciężkiego losu - niestety nieskutecznie. Roosevelt zachęcał Mikołajczyka do lansowania Powstania, ale i do rozmowy "z moim przyjacielem Stalinem". Nie wiem, czy to się nazywa zdrada... ale wprowadzenie partnera w błąd na pewno.
- Przy każdej rocznicy pojawiają się pytania: Co zrobić, żeby Powstanie Warszawskie przebiło się do świadomości innych narodów? Co zrobić, żeby nie mylono go na świecie z o rok wcześniejszym powstaniem w warszawskim getcie?
- Polacy cały czas źle sprzedają swoją historię za granicą. Ktoś - filmowiec, historyk, powieściopisarz - powinien połączyć tragedię Polski z tragedią innych, zamiast pisać obsesyjnie tylko o sobie. Może np. historia getta w Warszawie powinna być przedstawiona razem z Powstaniem Warszawskim w ogólnym kontekście walki z totalitaryzmem.