- Boję się, że przyjdzie mi spędzić kilka najbliższych dni na dachu domu - załamuje ręce Jan Łuszczewski (74 l.). - No, chyba że śmigłowcami przylecą, granaty na lód rzucą i tak Bug udrożnią - dodaje przerażony. Spiętrzone kry na rzece sprawiły, że woda nie mając ujścia, poszukała sobie innej drogi i wdziera się w głąb wioski, w której mieszka 10 rodzin.
Przeczytaj koniecznie: Zima stulecia? W nocy było - 35 st. C!
- Niewykluczone, że trzeba będzie ewakuować mieszkańców. Musimy pomóc też zwierzętom gospodarskim - podkreśla Dariusz Trybuchowicz, wójt gminy Sławatycze, do której należą Mościce.
Na szczęście udało już się uratować obłożnie chorą Bernadetę Mastalerz (68 l.). Strażacy uwolnili ją z odciętego od świata domu. Rzeka wciąż wylewa. Od rana jej stan podniósł się o ponad metr. Sabina Łuszczewska (77 l.) jak żyje nie pamięta, aby w zimie Bug pokazywał tak srogie oblicze. Z przerażeniem patrzy na języki wody w szybkim tempie podtapiające jej gospodarstwo, w którym mieszka z synem Ryszardem (56 l.).
- O ósmej rano nigdzie nie było nawet śladu wody, a teraz.... - łapie się za głowę. Na pomoc zalewanym ludziom ruszyło już wojsko.