Nawet najtwardszy mężczyzna nie zniósłby takiego nieszczęścia. A Wojtek ma ledwie 18 lat... Myślał, że największy koszmar przeżył 10 maja, gdy pożar ich domu w Jastrzębiu- -Zdroju (woj. śląskie) zabrał jego najbliższych. Przeżyli tylko on i ojciec.
27 marca chłopak dowiedział się, że stracił również ojca, bo Dariusz P. (42 l.) został zatrzymany przez policję pod zarzutem pięciokrotnego morderstwa. Podobno zrobił to, by wyłudzić od towarzystw ubezpieczeniowych milion złotych!
Zobacz: NA ŻYWO Pożar w Jastrzębiu Zdroju: co Dariusz P. pisał w liście pożegnalnym i dlaczego zbada go psychiatra
Wojtek nie może w to uwierzyć. Przecież to jego ojciec! Nosił go na rękach, gdy był brzdącem, uczył świata i mówił o Bogu! Czy to możliwe, że osoba, której ufał, to ktoś inny? Czy człowiek, którego kochał, w rzeczywistości był wyrachowanym mordercą?
Patrz:Podpalił i zabił dla pieniędzy... WŁASNĄ RODZINĘ!
- To dziecko niesie wielki krzyż - mówi ksiądz Zenon Latawiec, dyrektor szkoły salezjańskiej w Oświęcimiu, gdzie chłopak się uczy.
Kapłani próbują mu pomóc w tej dramatycznej sytuacji i dlatego wczoraj Wojtek P. w asyście zaufanego księdza pojechał do prokuratury w Gliwicach. Chciał spotkać ojca, by spojrzeć mu w oczy i spytać go, czy to, o co go podejrzewa prokuratura, to prawda.
O czym syn podpalacza rozmawiał z Dariuszem P.?
Po godzinie 10.00 chłopak złożył w prokuraturze prośbę o widzenie się z ojcem i według nieoficjalnych informacji "Super Expressu" do spotkania syna z Dariuszem P. doszło. Ojciec czekał na niego w jednym z pokoi. O czym mówili? Czy ojciec przyznał się do wszystkiego synowi?
Tego nie wiadomo. Po niecałej godzinie Wojtek wyszedł z prokuratury. Był wstrząśnięty, wzrok miał nieobecny. Czy w oczach ojca zobaczył okrutną prawdę?
Polub Se.pl na Facebooku