Czy ma ono związek z tajemniczą śmiercią lidera Samoobrony? Prokuratura sprawdza kilka tropów dotyczących zgonu Leppera. Śledczy badają m.in., czy ktoś go nie zabił.
Tomasz Lepper, syn zmarłego szefa Samoobrony, jest właścicielem byłego PGR-u w Drozdowie. Znajdują się tu pomieszczenia magazynowe i duża murowana stodoła. To ją strawił ogień. Pożar wybuchł ok. godz. 16. Pierwsi zauważyli go sąsiedzi i to oni wezwali straż.
- Wróciłam do domu z pracy, gdy wybuchł pożar. Myślałam na początku, że unoszący się dym w mieszkaniu jest z naszego pieca. Ale to dymiło od stodoły Leppera. I Bogu dzięki, że wiatr wiał w przeciwną stronę, bo mieszkamy tak blisko, że ogień mógłby dotrzeć i do nas - opowiada Beata Sobek (42 l.), najbliższa sąsiadka gospodarstwa Leppera.
Płonęła stodoła pełna siana. Strop i dach spaliły się doszczętnie, mimo że w akcji gaszenia brało udział aż 36 strażaków, którzy gasili ogień przez kilka godzin. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, na miejscu pożaru znaleziono zapałki i jeden but.
- Przesłuchujemy świadków i ustalamy przyczyny wybuchu ognia. Właściciel gospodarstwa twierdzi, że spaliło się 200 bel siana. Gospodarstwo jest ubezpieczone - informuje nas Damian Stręk, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Sławnie.
Nie był to pierwszy raz, gdy w tej miejscowości palił się majątek Lepperów. - To gospodarstwo, odkąd jest w rękach Leppera, płonęło już trzy razy. Ktoś musi przykładać do tego rękę. Nieraz widziałam, jak jakiś obcy się tu kręcił - dodaje Beata Sobek.
W 2010 roku w majątku Lepperów w Drozdowie spłonęły pozostawione po sianokosach na polu bele słomy. Zimą tego roku ogień strawił jeden z budynków magazynowych. Czy te pożary mają związek ze śmiercią Andrzeja Leppera? Śledczy muszą to zbadać!