- Można powiedzieć dzisiaj, że wiele wskazuje na to, że ogień został zaprószony na korytarzu. Nie w pokoju, czy w którymś z mieszkań, ale na korytarzu. Tam wiele rzeczy potwierdza taką tezę - tłumaczy w Radiu Zet Grzegorz Schetyna.
Zdaniem wicepremiera, trzeba jeszcze kilku dni, aby ostatecznie potwierdzić te informacje. Na miejscu całą dobę pracuje specjalna grupa śledczych i to wyniki ich pracy posłużą do ustalenia winnych tragedii. Prokuratura Okręgowa w Szczecinie, która prowadzi śledztwo już rozpoczęła przesłuchania świadków zdarzenia.
Jedno jest pewne - komisja z całą pewnością wykluczyła hipotezę o tym, że pożar spowodowało zwarcie instalacji elektrycznej. Skłaniają się ku wersji, że ktos zaprószył ogień - przypadkowo lub umyślnie. Śledczy ustalili także, że zabezpieczenie przeciwpożarowe budynku było w fatalnym stanie co mogło mieć wpływ na ogromną liczbę ofiar.
Jak podaje RMF FM, jeszcze dwa lata temu w hotelu socjalnym, który spłonął w poniedziałek były czujki przeciwpożarowe, ale później je zdemontowano.
Dlaczego? Budynek w 2007 roku został przejęty i przekształcony na hotel socjalny od PGNiG. W protokole przejęcia wyraźnie jest zaznaczone, że budynek jest wyposażony w system ostrzegania przeciwapożarowego. Pod dokumentem podpisał się burmistrz Kamienia Pomorskiego. Po przekształceniu budynku w lokal mieszkalny czujki zlikwidowano, bo nie wiadomo było kto ma nimi administrować.
Zdaniem specjalistów, jeszcze 3 tygodnie potrwa identyfikacja wszystkich zwłok ofiar tragedii. Obecnie pobierane są materiały genetyczne od bliskich ludzi, którzy zginęli.