Pożegnała swojego bohatera

2007-10-07 20:42

- Nie wróciłeś, a tak na Ciebie czekałam... - Małgorzata Orzechowska (32 l.) rozpaczała nad trumną swego męża Bartosza ( 29 l.).

Oficer BOR-u zginął w Bagdadzie, ochraniając polskiego ambasadora. Żegnał go w sobotę cały Zamość.

Dla pani Małgorzaty wszystko co piękne, skończyło się w środę. Jej mąż, którego prezydent RP Lech Kaczyński pośmiertnie awansował do stopnia podporucznika, zginął od ran odniesionych podczas zamachu na polskiego ambasadora w Iraku. Na początku listopada miał przyjechać do domu.

Bóg miał inne plany

- Jestem z niego taka dumna - mówi zapłakana wdowa. Znali się od 12 lat, ale małżeństwem byli od niedawna. Marzyli o dzieciach. - Chcieliśmy mieć dwójkę. Niestety, Bóg miał inne plany... - kończy zapłakana kobieta.

Ciało podporucznika do sobotniego przedpołudnia spoczywało w rodzinnym domu. W kościele i na cmentarzu poległego oficera żegnali m.in. prezydent RP Lech Kaczyński i minister MSWiA Władysław Stasiak.

- Jego śmierć przypomina mi najlepsze tradycje naszych sił zbrojnych i polskiego bohaterstwa - powiedział prezydent.

Nie mam już syna

Gdy rozległ się huk salwy honorowej i żałobnicy po raz ostatni spojrzeli na trumnę, obok której stały buty Bartosza, płakali wszyscy.

- Nie mam już syna - mówiła cicho Bożena Orzechowska. Tyle razy prosiła ukochanego syna, by opuścił niebezpieczną misję w Iraku. W maju widziała go po raz ostatni. - Tak mocno mnie wtedy przytulił - wspomina zapłakana matka.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają