Nie był zwykłym zakonnikiem. Był kimś więcej. Kimś, kto przyciągał do Kościoła, a nie od niego odpychał - taką miał opinię nawet wśród niewierzących, którzy doceniali to, jakim był człowiekiem. Był duszpasterzem szkół średnich w Poznaniu, potem duszpasterzem akademickim. W 1997 r. po raz pierwszy zorganizował spotkanie młodzieży na Lednicy. Cel był jeden - modlić się, śpiewać i rozmawiać o Bogu w zwyczajny sposób. Przy okazji uczyć. Co roku przez Bramę Rybę w symbolicznym akcie wyznania wiary przechodziło na Polach Lednickich kilkadziesiąt tysięcy pielgrzymów z całego świata. Ci pielgrzymi przyjechali wczoraj na jego pogrzeb. Tysiące osób modliło się za ojca Górę najpierw w Poznaniu w kościele Dominikanów, a potem na lednickich polach. Ceremonii w kościele przewodniczył abp Stanisław Gądecki, metropolita poznański, który przypomniał słowa ojca Góry: "Jak to jest, że ja, nie mając dzieci, mam przecież dzieci - i to często mam je bardziej i więcej niż ci, którzy je mają?".
List na pogrzeb przysłała także premier Beata Szydło. "Żegnamy dzisiaj przede wszystkim wyjątkowego człowieka, który był i pozostanie niekwestionowanym autorytetem dla kilku pokoleń Polaków", napisała.