Noc Kupały organizowana przez Fundację Wspierania Twórczości, Kultury i Sztuki ARS w Poznaniu odbyła się po raz trzeci. Temu, aby się odbyła, sprzeciwiali się strażacy. Nie posłuchał ich jednak prezydent Ryszard Grobelny i wydał zgodę na puszczanie lampionów w centrum miasta.
Tysiące ludzi nad Wartą i w centrum
Organizacja imprezy przy moście Bolesława Chrobrego całkowicie sparaliżowała miasto. Kierowcy stali w korkach i nie wiedzieli, czy spadające z nieba lampiony stanowią dla nich zagrożenie. Masy ludzi chodziły ulicami, ponieważ brakowało dla nich miejsca na trawie lub chodniku. Nieoficjalnie mówi się o 50 tysiącach osób, które oglądały wydarzenie.
Lampiony lecą w niebo i spadają na budynki
Lampiony miały zostać wypuszczone po godzinie 22, kiedy organizatorzy uzyskają zgodę Agencji Żeglugi Powietrznej. Jednak już od 20 na niebie pojawiały się lampiony. To stanowiło zagrożenie dla ruchu lotniczego. Cała impreza odbywała się w okolicach Rynku. Ze względu na kierunek wiatru, lampiony leciały w stronę Katedry. Niektórzy ludzie odpalali je pomiędzy starymi kamienicami i nie przejmowali się potencjalnym zagrożeniem pożarem. W pobliżu ulicy Dziekańskiej zapaliła się trawa. Ludzie parzyli się też lampionami.
Czy został pobity rekord Guinnessa?
Aby lampiony były policzone do rekordu, powinny wszystkie polecieć w jednym momencie. Niestety, uczestnicy Nocy Kupały nie przejmowali się tą zasadą i puszczali je o dowolnej porze. Jednak na szczegółowe ustalenia i liczby trzeba jeszcze poczekać.