- Nie znał nas, nic nie chciał. Po prostu podszedł i uderzył... - mówi świadek, który był w feralną noc z Bartkiem. Zrozpaczona matka ledwie otwiera oczy zapuchnięte od łez... - Nigdy nigdy mu nie wybaczę - mówi Alina Jarmuż (48 l.).
Ta tragedia wstrząsnęła całym Poznaniem. Przed drugą w nocy na jednej z poznańskich ulic, która nigdy nie zasypia, pod okiem kamery monitoringu miejskiego wydarzył się dramat, którego opisać nie są w stanie żadne słowa.
>>> Siostra z nienawiści zabiła siostrę
Dochodziła godz. 2 w nocy...
- Tego wieczoru Bartek był z kolegą na kolacji, trochę się przedłużyło i Półwiejską szedł już w stronę domu.Bartek we wrześniu miał zostać ojcem, był naprawdę spokojny i odpowiedzialny - mówi nam mama ofiary.
Nagle do Bartka podszedł Paweł T., na co dzień student prawa na jednej z poznańskich uczelni.
- Zobaczyliśmy go 3 metry od nas, gdy już szedł z rozbitą butelką od piwa. Nie znaliśmy go i byliśmy bardzo zaskoczeni - mówi świadek zdarzenia.
Jeden precyzyjny ruch ręką wystarczył, by Bartek zalał się krwią. Paweł T. wiedział, co robi. Celował w gardło. Polała się krew... Bartek się przewrócił, a gdy konał na środku ulicy, jego kat uciekał. Policja aresztowała go rano. Znalezienie go nie było trudne. Całe zajście nagrała kamera monitoringu.
- Paweł T. usłyszał zarzut zabójstwa. Nie przyznaje się i nie wyjaśnia, dlaczego to zrobił - mówi Mateusz Pakulski, szef Prokuratury Poznań Stare Miasto w Poznaniu.