Prezydent Poznania, Ryszard Grobelny, wypowiedział się niepochlebnie na swoim blogu na temat nazwy zaproponowanej dla dworca PKP w Poznaniu: Poznań City Center. Uznał, że ośrodek handlowy, który ma znajdować się przy dworcu nie przewiduje żadnej działalności na rzecz miasta, więc nie przysługuje mu w nazwie "Poznań". "Center", według prezydenta, również nie powinno znaleźć się w nazwie kompleksu, bo jego zdaniem dworzec w centrum nie stoi. Najwyraźniej określenie to przysługuje tylko okolicom Starego Rynku.
Wypowiedź na blogu wzbudziła gwałtowną reakcję wiceprezesa PKP Jacka Prześlugi, który opublikował swoją odpowiedź na portalu dworzec polski.pl. Pisze między innymi: "Ryszard Grobelny zdaje się zapominać, iż częścią inwestycji wartej 160 milionów euro będzie główny dworzec kolejowy w mieście, co samo w sobie jest „działalnością na rzecz miasta”. Mielibyśmy jeszcze ją w jakiś specjalny sposób potwierdzać? Postawić pomnik Grobelnemu, żeby dostrzegł na rzecz czyjego dobra działamy? Mielibyśmy prosić – pozwólcie nam pozostać w Waszym Wspaniałym Mieście?". Pan Prześluga zarzuca również władzom miasta traktowanie ulic naokoło dworca PKP nie jak Poznania, ale jak "Poznania Zadupie". Całą wypowiedź podsumowuje niezwykle ironicznym pytaniem o to, czy Dworzec Główny może nazywać się dworcem głównym.
Właściciel firmy Trigranit, która zajmuje się budową i nazywa tak wszystkie swoje centra handlowe w Europie jest zaskoczona. Szczególnie, że Poznań Plaza nie budziło zastrzeżeń prezydenta. A budynek ten jest tylko i wyłącznie ośrodkiem handlowym, a nie centrum zintegrowanym z koleją.
Nie da się ukryć, że dworzec w mieście jest jego wizytówką. Dlatego warto o niego zadbać, aby zachęcał do kolejnych odwiedziń. A poznański w tej chwili bardziej odstrasza, niż zaprasza.