Do zdarzenia doszło na parkingu marketu przy ulicy Zamenhofa, gdzie małżeństwo zauważyło zamknięte w aucie, zalane potem kilkunastomiesięczne dzieci (jak się póżniej okazało, w wieku 3 i 6 lat). Choć był już wieczór, to temperatury wciąż oscylowały w okolicach 30 stopni Celsjusza. Brat kobiety, która wzięła udział w interwencji relacjonował w rozmowie z portalem Onet.pl: - Zadzwonili na policję i po konsultacji postanowili wybić szybę. Dzieci były całe zlane potem, ocknęły się podczas wybijania szyby. Zostały wyciągnięte z auta i uratowane.
Dzieci miały być zamknięte w samochodzie ok. 40 minut, co potwierdzać mają zapisy sklepowego monitoringu. Tymczasem gdy ojciec dzieci się odnalazł i wrócił na parking, miał do bohaterskiego małżeństwa duże pretensje za wybitą szybę w aucie. Miał również twierdzić, że nie było go raptem 3 minuty. St. sierż. Marta Mróz z poznańskiej policji relacjonowała: - W związku z tym, że nie reagowały na pukanie do szyby, świadkowie zdarzenia postanowili ją wybić. Po chwili do pojazdu podszedł ojciec dzieci, który oświadczył, że wyszedł tylko na chwilę zrobić zakupy.
Na szczęście pomoc przyszła w porę i dzieciom nic się nie stało. Mróz zapowiedziała jednak, że policja przyjrzy się sprawie. Jak tłumaczyła: - Jestem wręcz zaskoczona, bo już tyle o tym mówimy, ostrzegamy, a dorośli cały czas zachowują się bezmyślnie. Jak można przy takich upałach zostawiać dzieci w samochodzie? Przy tych temperaturach wystarczy 5-10 minut, aby doszło do tragedii.
Według informacji RMF FM uzyskanych w Komendzie Miejskiej Policji w Poznaniu, rzekomo "poszkodowany" mężczyzna nie złożył ostatecznie żadnego zażalenia na małżeństwo, które wybiło mu szybę w aucie. Mundurowi wszczęli za to postępowanie karne przeciwko niemu, z paragrafu 2 artykuły 160 KK, mówiącego o narażeniu na utratę życia lub zdrowia podopiecznego. Grozi za to od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. O wymiarze kary będzie teraz decydować sąd.