Antoni i jego siostra mieszkali w domu, który zostawili im rodzice. Mężczyzna nie ma żony ani dzieci, Weronika również nigdy nie wyszła za mąż. Według sąsiadów przez długi czas byli zgodnym rodzeństwem. Razem dbali o dom. Brat zaczął jednak nadużywać wódki i miał napady padaczki alkoholowej.
- Czasami jest tak, że nad czymś pracuję i nie wiem nad czym. Nie wiem, co robię - wyznaje mężczyzna. Dnia, w którym śmiertelnie pobił swoją siostrę, nie pamięta. - Mogłem ją uderzyć, ale głowy bym nie dał... - dodaje.
Siostrę Antoni jednak pobił, i to strasznie. Kiedy skończył okładać ją pięściami, pieszo udał się do Zakładu Karnego w Strzelcach Opolskich i zażądał posadzenia go za kratkami. Był pod wpływem alkoholu. Chwilę później okazało się, że jego zakrwawiona i posiniaczona siostra jest martwa. Antoni trafił na 3 miesiące do aresztu.
- Wszyscy bardzo to przeżyliśmy. Myślałam, że brat Weroniki długie lata spędzi w więzieniu - mówi jedna z mieszkanek Poznowic. Tak się jednak nie stało. W areszcie Antoni był badany przez biegłych sądowych. Po ich diagnozie został wypuszczony na wolność.
- Biegli psychiatrzy orzekli, że w momencie popełnienia czynu był on niepoczytalny. Dlatego zarzuty, które zostały postawione mężczyźnie, musieliśmy wycofać i uznać, że do zabójstwa nie doszło. Biegli uznali także, że stan Anto-
niego L., w którym się znalazł, był jednorazowy, a popełnienie drugi raz tego samego czynu jest niskie - powiedział nam Henryk Wilusz, prokurator rejonowy ze Strzelec Opolskich.