Tak się zaczyna słynny wiersz Adama Mickiewicza "Reduta Ordona". Ale co to jest reduta? Gdzie znajdowała się ta z wiersza wieszcza? Jak wyglądała?
Opisane przez Mickiewicza wydarzenia miały miejsce we wrześniu 1831 r. Słynna reduta Ordona nosiła numer 54 i była częścią fortu Wola. Znajdowała się na styku obecnych warszawskich dzielnic Woli i Ochoty.
Zostały tylko kamienie
Reduta to nic innego, jak usypany wał ziemny wzmocniony kamieniami. Takie wały były wznoszone przed linią umocnień obronnych. Budowano je od XVI w. do czasów I wojny światowej. Reduta nr 54 osłaniała główną redutę - nr 56, dowodzoną przez generała Józefa Sowińskiego.
"54" była jedną z najlepiej obwarowanych i przygotowanych, ale miała tylko 1/3 obsady. Dowódcą artylerii (a nie całej załogi!) był Julian Ordon.
Reduta została zaatakowana przez Rosjan 6 września. Szturm trwał dwie godziny. W momencie wdarcia Rosjan wybuchł jeden z dwóch składów amunicji.
Z reduty zostały rozsypane kamienie. Jeden z nich 150 lat później ustawiono na rogu ulicy Mszczonowskiej i Włochowskiej.
Podczas szturmu zginęło stu Rosjan.
Ginął na łamach
Oj, nieźle nakłamał nasz wieszcz narodowy! Mickiewicz napisał "Redutę Ordona" w Dreźnie, w 1832 r. Według niego Julian Ordon był dowódcą załogi reduty 54. W scenie finałowej Ordon, nie chcąc, by broń dostała się w ręce Rosjan, ucieka do lochów. Tam wysadza się w powietrze, podpalając skład prochu. Tymczasem Ordon podczas walk został raniony i trafił do niewoli. Miał jednak tyle szczęścia, że udało mu się uciec i przedostać do Galicji.
Skąd więc u Mickiewicza taka fantazja? Wieszcz znalazł natchnienie do swojego utworu w "Kurierze Polskim". W tej niepodległościowej gazecie znalazł się opis... bohaterskiej śmierci Ordona.
Zastrzelił się
A Ordon żył i to jeszcze 56 lat! W 1848 r. chciał wziąć udział w powstaniu wielkopolskim, jednak na nie nie zdążył. Zaciągnął się do armii sardyńskiej. W 1855 r. organizował pobór Polaków do armii tureckiej. Właśnie trwała wojna z Rosją, była więc okazja, by walczyć z zaborcą. Ordon wrócił później do Włoch, gdzie z kolei walczył w powstańczej armii Garibaldiego.
Kiedy powstało wojsko włoskie, Julian Ordon został majorem.
W 1887 r. Ordon sam zakończył swoją odyseję. Było to we Florencji, gdzie major strzelił sobie z pistoletu w głowę.
Spotkanie z duchem
Tylko raz Adam Mickiewicz spotkał się ze swym "martwym" bohaterem. Było to w 1848 r. w Mediolanie. Trwała akurat Wiosna Ludów i Mickiewicz tworzył we Włoszech polski legion. Kiedy dotarł na miejsce, dowiedział się, że ma iść... precz. Dla Adama Mickiewicza Julian Ordon był martwy. Mit był ważniejszy niż żywy człowiek.
Dawną redutę upamiętniają ulice na warszawskiej Woli, niedaleko miejsca, gdzie znajdowała się reduta 54 - Redutowa i Ordona. Jest także przystanek Warszawskiej Kolei Dojazdowej "Warszawa Reduta Ordona" i popularne centrum handlowe Reduta.
Popełnił samobójstwo
Julian Konstanty Ordon urodził się 16 października 1810 r. w Warszawie. Pochodził z rodziny ewangelickiej. Zanim trafił na słynną redutę, uczestniczył w bitwach pod Ostrołęką i Olszynką Grochowską. Został za to odznaczony Virtuti Militari.
Po upadku powstania przebywał w Dreźnie, później w Szkocji. W październiku 1847 r. wstąpił w Londynie do masonerii. Po wyrzuceniu go przez Mickiewicza wstąpił we Włoszech do Legii Lombardzkiej. W końcu nie zniósł mitu stworzonego przez Mickiewicza i popełnił samobójstwo 15 stycznia 1887 r.
Jego zwłoki sprowadzono do Lwowa. Zostały spalone, a prochy pochowano na Cmentarzu Łyczakowskim, w Alei Zasłużonych. Rosjanie nie pozwolili na pochówek w grobowcu rodzinnym na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Warszawie.