- I teraz rządowi piłkarze mu je ukradli. Chyba już czwarty dzień powtarzają, że gdyby nie katastrofalne błędy na rozegraniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego w trakcie wyborów szefa NATO, to oni, rządowi, pozostaliby w grze. A zyskując czas na atak pozycyjny, odnieśliby sukces.
- Tyle że rządowi, odwrotnie niż prezydent, nie wiedzieli, że nie grają w tej samej lidze, co główni rozgrywający w NATO. Ci cały czas szlifują tricki w Lidze Mistrzów, w której nasi od 1999 roku, czyli przystąpienia do Sojuszu, nie wystąpili ani razu.
- Stąd drużyna Tuska, z będącym zupełnie bez formy lewym pomocnikiem Sikorskim, nie mogła zagrać w finale o fotel szefa NATO.
- A skutek jest taki, że z braku mistrzowskiej techniki, gracze spoza Ligi Mistrzów mogą być w NATO góra - konserwatorami pręta anteny salitarnej lub wiodącymi analitykami sekcji demobilu. Choć pewnie i wtedy będą fałszować - pozostajemy w grze.