Słucham sobie zeznań byłej posłanki Sawickiej, oskarżonej o korupcję, i co z nich wynika. Że na nasz, podatnika, koszt swoje skrywane namiętności zaspokoić mogła. Bo za jej uciechy zapłaciło CBA - skarżył się szwagier. - A mnie na państwa koszt nikt uwieść nie chce. A też jestem przystojny jako i ona.
Choć skarży się teraz była posłanka, że ta namiętność jej sprowokowana była. I że została podle wykorzystana. I wygląda na to, że jak całowała agenta Tomka (wtedy kochanego Tomka), to chyba w hipnozie była. I wtedy gdy go do pokoju swojego hotelowego zapraszała też. A stówkę (sto tysięcy zł) wzięła... od agenta CBA Tomka jako pożyczkę na wybory. A widział kto, żeby CBA takich pożyczek udzielało? No nie. Ale Sawickiej pożyczyło... i wygląda na to, że tej wersji biedna uwiedziona będzie się trzymać.