A wszystko zaczęło się od tego, że przyszły cel rozbójników, 33-letni mężczyzna, poszedł do sklepu, by kupić coś do jedzenia, ale nie wziął pieniędzy. Pożyczył od nieznajomej mu pani 7 zł. Dlaczego powiedział jej, gdzie mieszka? Tego jeszcze nie wiadomo. W kilka dni później (20 marca) do drzwi mieszkania 33-latka zapukała dobra pani. Była w towarzystwie swego partnera. Przyszli do „wierzyciela” na kawę. Ten nie odmówił, zaprosił ich w rewanżu za te pożyczonych 7 złotych. I zaczęło się. Goście mieli z sobą gorzałkę i nie mieli zamiaru wychodzić z nieswojego mieszkania. Pili wódkę, wzrastała w nich agresja i z każdą godziną wzrastał procent od pożyczonych paru złotych. Gdy po dwóch dniach, tak, po dwóch dniach, dług wyniósł już 800 zł i bandyci grozili, że jak nie dostaną kasy, to bitych zabiją, terroryzowanym lokatorom udało się uciec.
Zameldowali się w szpitalu, bo przez te dwa dni horroru oprawcy naprawdę ich bili, a nie tylko straszyli, że ich obiją. On miał m.in. złamany nos, a jego 55-letnia partnerka – połamane żebra. Generalnie: zostali mocno zmaltretowani.Biuro prasowe częstochowskiej policji podkreśla, że pobici kwalifikowali się na L4, na ponad 7 dni. Policja nie miała problemów z zatrzymaniem bandyckiej parki. Pili w mieszkaniu ofiar. Okazało się, że i kobieta, i mężczyzna byli już karani za podobne przestępstwa. Za usiłowanie wymuszenia rozbójniczego i pobicie grozi im do 10 lat więzienia.