W aferze Amber Gold 12 tys. Polaków straciło łącznie prawie 670 milionów zł! Jednak syn króla Europy, choć robił interesy z Marcinem P. - nie straci ani złotówki. Wręcz przeciwnie, kiedy wokół piramidy finansowej narastały coraz większe kontrowersje, on bez skrępowania doradzał należącym do jej właściciela liniom lotniczym. - Łącznie wystawiłem trzy faktury. Za ostatnią, z połowy czerwca, zapłacili tydzień temu - mówił na początku sierpnia 2012 r. w "Gazecie Wyborczej". Jak sam przyznał, jej kwota opiewała na około 7 tys. zł.
Syn Tuska Michał był opłacany przez Marcina P. z Amber Gold
W tym samym okresie oszukani klienci firmy dobijali się do drzwi oddziałów, by odzyskać swoje pieniądze. W wywiadzie książątko tłumaczyło, że zostało wykorzystane i zmanipulowane przez właściciela Amber Gold i OLT. Marcin P. w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie" twierdził jednak, że młody Tusk sam się do niego zgłosił. - Przyszedł sam. Powiedział, że wypala się w pracy w "GW", że będą cięcia etatów. Osobiście ze mną rozmawiał. To wtedy przedstawiłem mu Jarosława Frankowskiego, dyrektora zarządzającego OLT Express. Tusk, będąc u nas, zaproponował, że może być twarzą OLT Express. Mówił, że nie boi się firmować naszych linii - opowiadał Marcin P. I choć przy pierwszym spotkaniu się nie dogadano, do współpracy wrócono kilka miesięcy później, w marcu 2012 r. Tusk doszedł najwyraźniej do wniosku, że dwie pensje są lepsze niż jedna. Niezależnie od źródła.
Zobacz: Michał Tusk, syn Donalda Tuska, chce pieniędzy!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail