Plan ministerstwa jest taki: uczelnie będą mogły zaliczyć doświadczenie zawodowe jako połowę punktów ECTS, które trzeba zdobyć w trakcie nauki. W praktyce oznacza to, że student-pracownik będzie mógł sobie odpuścić mniej więcej połowę zajęć i wykładów.
>>> Farna zdaje egzaminy na studiach! "Będę walczyć do końca"
Jak podaje gazeta.pl, zgodnie z pomysłem resortu, kandydat będzie musiał wykazać przynajmniej pięcioletnim doświadczeniem zawodowym. Temu, kto skończył studia na licencjacie lub stopniu inżyniera, wystarczyłyby trzy lata. A jeśli ktoś jest już magistrem i pracuje w innej niż wyuczona dziedzinie - dwa lata. Jest jeszcze jeden warunek - praca musi wiązać się z dziedziną, którą chce się studiować.