W nadchodzącym roku ceny energii elektrycznej dla odbiorców idywidualnych nie ulegną zmianom.
Na podwyżki proponowane przez dostawców nie zgodził się Urząd Regulacji Energetyki. Jednak ten sam urząd nie wyklucza, że wzrosną ceny jej przesyłu. A to sprawi, że suma na rachunku będzie wyższa! Jak tłumaczy prezes URE Marek Woszyk, wzrosty mają być niższe od inflacji, ale dla przeciętnego zjadacza chleba to marne pocieszenie. Bo powinniśmy płacić mniej! Na rynku hurtowym ceny energii ostro spadają. Za jedną megawatogodzinę obecnie trzeba zapłacić ok. 170 zł. Tymczasem przeciętnego Kowalskiego będzię ona kosztować około 500 zł.
- Cena prądu dostarczanego powinna być niższa. W szczególności w czasach kryzysu, w których nasze zarobki tracą na wartości, nie można obarczać ludzi takimi kosztami. Nawet jeśli nie mają oni tak dobrych lobbystów jak wielkie korporacje - tłumaczy Kraczkowski. Jednak zdaniem specjalistów szanse na obniżki są marne. - Przedsiębiorstwa energetyczne nie zarabiają na obsłudze klientów indywidualnych, a często nawet dokładają do tego interesu. Dlatego obniżka cen hurtowych zostanie wykorzystana przez nie do odrobienia strat - wyjaśnia Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku energii.