W Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Płocku podczas egzaminu na prawo jazdy doszło do niecodziennego zdarzenia. Jeden ze zdających, 18-letni chłopak, w błyskawicznym tempie rozwiązał zadania z testu i już wybierał się na plac manewrowy, gdy egzaminator zauważył, że z jego rękawa wystaje drut. Okazało się, że chłopak ma na sobie drogi sprzęt szpiegowski i kilka metrów kabla!
- W zegarku chłopaka umieszczona była minikamera. Obraz z tej kamery był przekazywany do osób, które siedziały w samochodzie i patrząc na test, jaki się wyświetlał, podawały mu wprost do ucha, do umieszczonej tam mikroskopijnej słuchawki bezprzewodowej, prawidłowe odpowiedzi - powiedziała Anna Lewandowska z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Płocku.
Za podstępne wprowadzenie w błąd funkcjonariusza publicznego i usiłowanie wykonania poświadczenia nieprawdy chłopakowi grozi do 3 lat więzienia. Jednak w tym przypadku kara może być nawet wyższa, gdyż na posiadanie tak specjalistycznego sprzętu potrzebne jest zezwolenie. 18-letni James Bond go nie miał.