Z dotychczasowym ustaleń Wojskowej Prokuratury Okręgowej, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem wynika, że nie było żadnych nacisków na załogę Tu-154M, by lądować mimo złych warunków atmosferycznych.
Szef Biura Ochrony Rządu, gen. Marian Janicki zeznał jednak śledczym, że tuż przed wylotem na lotnisku Okęcie doszło do rozmowy gen. Błasika i kpt. Protasiukiem. O czym dowódca sił powietrznych rozmawiał z pilotem? Czy wywierał presję na podwładnego?
Mecenas Andrzej Werniewicz, pełnomocnik żon pilotów Tu-154M w Kontrwywiadzie RMF FM zdradził, że nie ma dokładnej wiedzy czy były naciski ze strony generała. Ma jednak informacje, że rozmowa nie była nieprzyjemna dla kpt. Protasiuka.
Patrz też: Ewa Błasik: Mojego męża OCZERNIANO z zazdrości i frustracji
- Na podstawie okoliczności, który miały miejsce po tej rozmowie można sądzić, że rozmowa ta dotyczyła kwestii, czy dojdzie do wylotu i lądowania w Smoleńsku, czy też nie – stwierdził.
Prawnik uważa, że nie bez znaczenia pozostaje fakt, iż to gen. Błasik meldował prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu gotowość samolotu do lotu.
Jest miemal przekonany o wywieraniu mniej lub większej presji na załogę. - Po raz pierwszy dowiedziałem się, żeby dowódca statku pytał się kogoś - bez względu na to, czy to jest generał, czy to jest prezydent - czy mamy lądować, czy też nie. Czy mamy lądować w Smoleńsku, czy mamy lądować na jakimś lotnisku zapasowym - jaka jest decyzja. - podkreślił.