Prawosławie od tysiąca lat wzbogaca Polskę

2009-01-08 3:00

W zorganizowanej przez redakcję "Super Expressu" debacie udział wzięli przedstawiciele Cerkwi, wybitni naukowcy i artyści

Super Express": - Kiedy i z jakiego powodu doszło do podziału chrześcijaństwa?

Ks. Henryk Paprocki: - Różnice widzimy od IV w. Chrześcijański Zachód wprowadził do teologii neoplatonizm, a później arystotelizm; Wschód do teologii nigdy nie wprowadził żadnego systemu starożytnej filozofii. Przez to na Zachodzie i na Wschodzie zaczęto inaczej postrzegać Kościół - ale wciąż zachowywano jego jedność. Dla Wschodu Kościół jest ciałem mistycznym Jezusa Chrystusa i wszystkie formy hierarchii mają charakter wyłącznie służebny - są to Kościoły lokalne, zarządzane przez struktury kolegialne, czyli sobory biskupów, którym przewodniczą metropolici (w Polsce obecnie metropolita Sawa). Na Zachodzie w V w. władza zaczyna się koncentrować w ręku jednego człowieka - biskupa Rzymu. Stolica Apostolska jest to miejsce, do którego chrześcijaństwo wprowadził apostoł. I rzeczywiście, tak było w przypadku Rzymu. Natomiast na Wschodzie takich miejsc były dziesiątki, czyli dla Wschodu pojęcie Stolicy Apostolskiej nie jest niczym nadzwyczajnym. Do tego dochodzą różnice ściśle dogmatyczne, dotyczące interpretacji różnych prawd wiary. To, co podzieliło chrześcijaństwo, to między innymi filioque, czyli kwestia pochodzenia Ducha Świętego. Kościół prawosławny nie uznaje również ogłoszonego już po podziale Kościoła dogmatu o niepokalanym poczęciu oraz wniebowzięciu Marii, aczkolwiek kult maryjny w prawosławiu jest rozbudowany bardziej niż w katolicyzmie.

- Jednak mimo tych wszystkich różnic prawosławni i katolicy są w całym chrześcijaństwie najbardziej sobie bliskimi wyznaniami.

- To prawda. Psychologiczne rozejście się Kościołów miało moment alarmowy w czasach patriarchy Focjusza I Wiekiego (ok. 810 -891), kiedy doszło do niewielkiej schizmy. Załagodził to szybko zwołany sobór - Kościół pozostał jednością - ale nie rozwiązano problemu. W 1054 r. doszło do ostatecznej schizmy, której przez wieki towarzyszyła wzajemna nietolerancja i niezrozumienie. Na szczęście od lat 60. XX w. mamy to za sobą i obydwa Kościoły coraz bardziej się do siebie zbliżają. W tym procesie chodzi o powrót do wspólnych źródeł. Ale uważam, że nie należy działać pochopnie, bo w przeszłości nie dawało to rezultatów. Teraz ważne jest to, że dialog się toczy i obydwa Kościoły zaczynają mówić wspólnym językiem.

- Gdzie należy szukać początków prawosławia na ziemiach polskich?

Apb Jeremiasz: - Sięgają one IX w. - czasów misji uczniów świętych Cyryla i Metodego. Jej wpływ jest widoczny na terenach Dolnego i Górnego Śląska i w okolicach Przemyśla. Jeszcze w XIV w. niedaleko Wrocławia, w Oleśnicy, było tak wielu chrześcijan domagających się nabożeństw w języku staro-cerkiewno-słowiańskim, że książę oleśnicki sprowadził dla nich z Pragi tzw. benedyktynów słowiańskich. Od czasu zdobycia przez Kazimierza III Wielkiego grodów Rusi Czerwieńskiej obecność prawosławia w Polsce jest już permanentna.

- Jak się układały dalsze losy tego wyznania na naszych ziemiach?

- Bardzo różne. W XV w. Kościół prawosławny był poddawany ograniczeniom - szczególnie we Lwowie i w Wilnie. Ale już XVI w. jest okresem rozkwitu prawosławia w państwie polskim. Nie trwało to długo. Datą tragiczną jest 1596 r. - zawarcie unii z Rzymem przez część prawosławnych biskupów Rzeczypospolitej Obojga Narodów na synodzie w Brześciu. Król Zygmunt III Waza, pod groźbą sankcji, wezwał swoich prawosławnych poddanych do jej przyjęcia. Zaś dekretem z 16 marca 1600 r. przekazał wszystkie prawa i majątek Kościoła prawosławnego na rzecz nowo powstałego Kościoła unickiego - tego, który obecnie nosi nazwę Kościoła greckokatolickiego lub Kościoła ukraińskiego obrządku bizantyjskiego. Data ta rozpoczyna długi okres starań prawosławia o przetrwanie w Polsce. Kościół prawosławny został zlikwidowany de iure, ale de facto istniał. Zygmunt III Waza czyniąc przygotowania do unii, zabronił polskiemu prawosławiu kontaktów z patriarchatem w Konstantynopolu - to skierowało go w orbitę wpływów młodego jeszcze patriarchatu moskiewskiego. 21 maja 1792 r. Sejm Wielki ponownie zalegalizował istnienie Kościoła prawosławnego. Lecz wkrótce potem Rzeczpospolitą spotkała katastrofa zaborów. W zaborze rosyjskim polskie prawosławie stało się częścią rosyjskiego Kościoła prawosławnego, w zaborze austriackim istniało szczątkowo - gdyż tam unia została wzmocniona przez politykę cesarstwa - a na terenie Prus liczba ludności prawosławnej była niewielka.

- A jaka była pozycja Kościoła prawosławnego w wolnej Polsce?

- W kilka lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Kościół prawosławny otrzymał autokefalię - czyli stał się Kościołem niezależnym. Jednak jego sytuacja była skomplikowana. Mógł prowadzić działalność w oparciu o ogólne zasady, ale istniał cały szereg ograniczeń wynikający z politycznego punktu widzenia, który zakładał, że Kościół prawosławny jest w Polsce reliktem zaboru rosyjskiego. Ignorowano zatem tysiąc lat historii tego Kościoła na ziemiach polskich. Szczególnie mocno przykręcono śrubę w 1938 r. Na tym tle już lepiej prezentowała się sytuacja prawosławia w PRL. Dopiero wraz z przemianami politycznymi po 1989 r. Kościół prawosławny otrzymał możliwość swobodnej pracy i rozwoju.

- W zaborze rosyjskim to Kościół rzymskokatolicki był urzędowo marginalizowany...

- Na terenie tego zaboru Kościół prawosławny cieszył się poparciem władz. Ale poprzestanie na takim stwierdzeniu byłoby uproszczeniem. Na wielu terenach tego zaboru aż do 1839 r. biskupi uniccy byli lepiej wyposażani z kasy państwowej niż biskupi prawosławni.

- Dlaczego?

- Bo władze uznały, że skoro ten Kościół jest większy, powinien mieć proporcjonalnie większe wsparcie. Np. wileński biskup unicki Józef Siemaszko starał się o pozwolenie na powrót wiernych jego diecezji do prawosławia, ale władze nie zgadzały się na to, gdyż chciały uniknąć niepokojów. Dopiero powstanie listopadowe skłoniło carat do poparcia tej i podobnych inicjatyw. W dalszym okresie Kościół prawosławny oczywiście był faworyzowany.

- Czy był to jeszcze Kościół wierny tradycji Rzeczypospolitej, czy - rozpieszczany carskimi względami - stał się w pełni tożsamy z Kościołem rosyjskim?

- Miał własne oblicze, choć zbliżone do rosyjskiego. Do dziś Kościół prawosławny w Polsce ma dwie tradycje - na północy kraju zbliżoną do kultury rosyjskiej, na południu przechowującą obrzędowość grecką i staroruską. Pamiętajmy, że prawosławie jest nierozerwalnie złączone z potęgą Rzeczypospolitej. Większość wielkich rodów magnackich miało pochodzenie ruskie. Wymienię te najznamienitsze: Ostrogscy, Słuccy, Zasławscy, Wiśniowieccy, Sanguszkowie, Czartoryscy, Kiszkowie, Chodkiewiczowie, Chlebowiczowie, Sapiehowie, Dorohajscy, Siemaszkowie... W XVIII w. w Rzeczypospolitej bodajże 80 proc. arystokracji było pochodzenia ruskiego, więc albo miało prawosławnych przodków, albo nadal zachowywało wierność prawosławiu. Prawosławni Ostrogscy przecież zwyciężali dla Rzeczypospolitej w wojnach z Moskwą. Wielu prawosławnych oddało swoje życie, broniąc odrodzonej Polski przed najazdem bolszewickim. W okresie międzywojennym co siódmy żołnierz był wyznania prawosławnego. Na cmentarzu pod Monte Cassino jest duża kwatera prawosławnych mogił. Przykładem męczeństwa w imię Polski niech będzie płk Szymon Fedorońko, z pochodzenia Ukrainiec, który w 1920 r. walczył z bolszewikami, a w 1939 r. dostał się do niewoli jako naczelny prawosławny kapelan Wojska Polskiego. Kuszono go ocaleniem życia za złamanie przysięgi wojskowej. Nie zrobił tego. Zginął w Katyniu.

Ks. prof. Marian Bendza: - Najstarszy syn Szymona Fedorońki przedostał się do Wielkiej Brytanii, gdzie służył jako pilot. Wojny nie przeżył. Dwóch pozostałych synów poszło do Powstania Warszawskiego. Najmłodszy zginął w pierwszym dniu. Drugi dowodził plutonem i poległ śmiercią bohatera 18 sierpnia. W ten sposób żona płk. Fedorońki straciła wszystkich, których kochała. Rodzina ta doczekała się pamiątkowego kamienia obok prawosławnej katedry w Warszawie. Obecna przy jego odsłonięciu - prócz prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, uczestniczącego również w cerkiewnym nabożeństwie z okazji odzyskania przez Polskę niepodległości - była pani Aleksandra Fedorońko-Adamczewska, która powiedziała: "Moi przodkowie po mieczu, mimo obco brzmiącego nazwiska, byli Polakami, bo Polakami się czuli. I udowodnili to swoim zaangażowaniem w sprawy ojczyzny, swoją wiernością do ostatniego tchnienia. Bo Polakiem prawdziwym nie jest się z nazwiska, ale z serca i z czynu". Myślę, że wszyscy wyznawcy prawosławia w Polsce - a jest ich około pół miliona - zgodzą się z tymi słowami.

- Jaki był cel rozpoczętej przez władze w 1938 r. akcji polonizacyjno-rewindykacyjnej? Jak ona przebiegała?

Dr Grzegorz Kuprianowicz: - W okresie międzywojennym politykę władz wobec Kościoła prawosławnego charakteryzowały dwie tendencje - likwidacyjna oraz "organizacji Kościoła". Pierwsza polegała na ograniczaniu wpływów Kościoła poprzez zmniejszanie liczby parafii i przejmowanie majątku cerkiewnego. Zresztą jednym z pierwszych aktów prawnych odrodzonej Polski było ustanowienie tymczasowego zarządu państwowego nad majątkiem Kościoła prawosławnego. Druga tendencja polegała na staraniach o nadanie prawosławiu kształtu wygodnego dla państwa, czyli maksymalnej jego polonizacji. W latach 1938-1939 wschodnie powiaty województwa lubelskiego stały się obszarem swoistego eksperymentu - państwo podjęło działania mające na celu jednoznaczną zmianę oblicza wyznaniowego i etnicznego części swojego terytorium. Zburzono wówczas 127 prawosławnych obiektów sakralnych. Było to wydarzenie bez precedensu. W warunkach pokoju, w państwie deklarującym się jako chrześcijańskie, doszło do burzenia na masową skalę świątyń chrześcijańskich. Skutkiem tego stało się usunięcie z krajobrazu kulturowego tego niewielkiego obszaru Rzeczpospolitej świadectw istnienia na nim również tradycji prawosławnej i ukraińskiej.

- Mówiąc o prawosławiu, nie sposób jest pominąć fenomenu ikony...

Prof. dr hab. Barbara Dąb-Kalinowska: - Ikona zawiera w sobie, jak chcą jedni, łaskę pierwowzoru albo - i ja przychylam się do tego zdania - energię pierwowzoru. Zawiera w sobie również wartości sakralne, kultyczne, jest nośnikiem treści teologicznych. To ją odróżnia od tego, co nazywamy obrazem sakralnym.

- A przecież ta istotna treść prawosławia miała w jego łonie swoich przeciwników...

- Występujący w latach 730-843 ikonoklazm miał przyczyny natury politycznej, społecznej i - przede wszystkim - teologicznej. Był to spór o to, czy ikony w ogóle powinny być tworzone. Ale miał on charakter miejscowy - w gruncie rzeczy ograniczał się do Konstantynopola. Początkiem było zdjęcie z bramy pałacu cesarskiego wizerunku Chrystusa, który cieszył się opinią wizerunku cudotwórczego, bronił miasta i pełnił taką rolę, jaki w Kościele zachodnim pełnią relikwie. Dla ikonoklastów było to bałwochwalstwo, bo według nich jedyny prawdziwy wizerunek Chrystusa stanowi Eucharystia. Spór został zakończony przez orzeczenie VII Soboru Powszechnego o konieczności oddawania czci ikonom. Od tego czasu ta sztuka - bo zarazem jest to sztuka - bardzo się rozwinęła we wszystkich krajach ortodoksji.

- Teologia ikony nadal inspiruje artystów...

Leon Tarasewicz: - Pewnie cała tajemnica tkwi w tym, że ikona nie jest obrazem albo dekoracją, tylko po prostu modlitwą za pomocą medium plastycznego - pośrednikiem między człowiekiem i Bogiem. Wielkim renesansem ikony jest twórczość Jerzego Nowosielskiego. Ale myślę, że wiele lat upłynie, zanim wyznawcy prawosławia w naszym kraju dojrzeją do jego ikony; teraz jest niejako zawłaszczony przez inne środowiska, które odbierają tę twórczość w sposób dekoracyjny, racjonalny, a nie w taki, w jaki życzyłby sobie sam Nowosielski. Trzeba też wspomnieć o "Czarnym Kwadracie" Kazimierza Malewicza - wielkim pomoście pomiędzy teraźniejszością a przeszłością. Eksponuje się go zresztą jak ikonę - w narożniku, pod skosem. Ikona jest uniwersalna i wiecznie się odradza, gdyż nie przedstawia rzeczywistości realnej. Jest wyobrażeniem czegoś, co istnieje, ale nie w sposób namacalny. Przedstawia szczególny sposób piękna - piękno duchowe.

Moda dla kobiet bez przepłacania! Sprawdź wszystkie rabaty i promocje na ORSAY promocje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają