Godz. 19.30. Boisko na warszawskim Bemowie. Na murawie rywalizują ze sobą drużyny premiera Tuska i Cezarego Kucharskiego. Z reguły obaj panowie występują w jednym teamie, ale tym razem postanawiają zmierzyć się ze sobą. Od początku meczu panuje nerwowa atmosfera. Żaden z zawodników nie ma zamiaru odstawiać nogi od piłki; mnożą się faule, a mecz jest często przerywany.
Przeczytaj koniecznie: Donald Tusk przyznaje: Afera hazardowa była!
Po jednym z nieczystych zagrań Kucharskiego mocno zirytowany szef rządu próbuje przywołać do porządku byłego piłkarza reprezentacji Polski i Legii Warszawa. Dochodzi do ostrej wymiany zdań. Nagle premier podbiega w kierunku Kucharskiego z wściekłością w oczach i uniesionymi pięściami. Inni zawodnicy zamierają, tak jakby za chwilę miało dojść do wymiany ciosów. Na szczęście w ostatniej chwili premiera zatrzymuje jeden z zawodników. Do bijatyki nie dochodzi.
- Od początku premier ganił zawodników, żeby nie przeklinali. Jego drużyna z łatwością ogrywała drużynę Kucharskiego, stąd nerwy u tamtych zawodników. Premier strzelił poza tym kilka bramek - tłumaczy "SE" bojowe zachowanie premiera jeden z jego współpracowników. Potwierdza to sam Kucharski.
Patrz też: Gierek to przy Tusku pikuś
- Premier zawsze gra na 100 procent. Ale jak w każdym meczu zdarzają się faule i ostra rywalizacja - tłumaczy Kucharski. - Jednak każdy mecz traktujemy po przyjacielsku, zawsze po ostatnim gwizdku podajemy sobie dłonie - dodaje. Byłoby lepiej, żeby obaj panowie występowali na przyszłość w jednej drużynie. Choć po tym, co zobaczyliśmy na boisku, gwarancji, że znowu nie dojdzie do ostrego spięcia między nimi, nie ma żadnej...