Premier dał 15 mln zł swoim urzędasom

2012-04-26 4:00

Kryzys? Jaki kryzys... Kiedy premier Donald Tusk (55 l.) namawiał Polaków do zaciskania pasa, jego urzędnicy dostawali sowite nagrody. W ciągu czterech ostatnich lat otrzymali 15 milionów złotych bonusów. Co ciekawe, najwięcej otrzymali za 2008 r., czyli za pierwszy rok urzędowania szefa rządu.

"Super Express" dotarł do dokumentu podpisanego przez wiceszefa Kancelarii Premiera Wojciecha Nowickiego (54 l.), adresowanego do posłów, w którym ujawnia wysokość nagród dla urzędników kancelarii. Jak z niego wynika, w 2008 r. otrzymali oni 5,14 mln zł, w 2009 r. 3,3 mln zł, w 2010 r. 2,57 mln zł, a w ubiegłym roku 3,94 mln zł. W sumie 15 milionów złotych.

Jak tak astronomiczną kwotę wypłaconych nagród uzasadnia wiceszef kancelarii? - Zgodnie z regulaminem nagrody członkom korpusu służby cywilnej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów przyznaje się za szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej. Mają one charakter motywacyjny - twierdzi Nowicki.

Co ciekawe, urzędnicy mogli je dostać za "skuteczne rozwiązywanie problemów i dążenie do podnoszenia standardów wykonywania obowiązków służbowych", czyli za coś, co powinno być normą i należeć do służbowych obowiązków urzędników Kancelarii Premiera.

Według polityków opozycji fakt przyznania tak dużych nagród to skandal. - Kiedyś działacz PRL-owski Jerzy Urban mówił: rząd się sam wyżywi. I oto mamy tego przykład. Przez ostatnie lata słyszeliśmy tyle o zaciskaniu pasa, o ograniczaniu przywilejów władzy, a okazuje się, że były to tylko kolejne puste słowa premiera Donalda Tuska. Jak wiemy, wzrosło zatrudnienie w administracji i najwyraźniej trzeba się było odwdzięczyć nagrodami pociotkom i znajomkom z Platformy Obywatelskiej - mówi Joachim Brudziński (42 l., PiS).

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają