– Jeśli nic się nie zmieni, przedstawię zmiany dotyczące zmian w gabinecie, w tym także zmiany o charakterze strukturalnym – oświadczył dziś premier na konferencji prasowej Rady Ministrów.
Donald Tusk nie chciał zdradzić żadnych nazwisk.
– Dzisiaj miałem okazję przeczytać o kandydatach, którzy nie zgodzili się wejść w skład rządu. Problem w tym, że nigdy takiej propozycji nie dostali – żartował premier.
Jednego ministra, Sławomira Nowaka, już musiał pożegnać. Zapytany o niego stwierdził tylko:
– Sprawa jest w prokuraturze, więc z oczywistych względów, nie będę komentował tej kwestii. Liczę na szybkie jej wyjaśnienie i także wyjaśnienia w trybie prawnym byłego ministra transportu. Mam nadzieję, że będzie on umiał również publicznie wyjaśnić szczegóły tej sprawy.
Zobacz koniecznie: Poprawiliśmy oblicze zmęczonego gabinetu Tuska
Tymczasem według Czytelników SE.pl, to premier jest głównym problemem wizerynkowym rządu. "Czerwoną kartkę" w naszej sądzie wręczyło mu 16 proc. głosujących.
To oznacza, że Donald Tusk dostał "czerwoną kartkę" aż niemal 1700 razy.
Po piętach depcze mu minister finansów, Jacek Rostowski. On również zgromadził 16 proc. głosów (około 1650 "kartek"). W najgorzej ocenianej czołówce jest jeszcze szef resortu zdrowia, Bartosz Arłukowicz. Trzecie miejsce należy do Joanny Muchy. Na czwartym odwołanego już Sławomira Nowaka zastąpił minister Michał Boni.
Czy premier posłucha głosu Polaków? Okaże się w środę o godz. 11.